Wojciecha L. z Bydgoszczy, oskarżonego o zabójstwo grzybiarza i swojej „przyszywanej” cioci, zbadali specjaliści. Jest poczytalny - uznali.
<!** Image 3 align=none alt="Image 226147" sub="Fot. Archiwum/Dariusz Bloch">
Ubrany w ciemny dres mężczyzna w średnim wieku, skuty kajdankami na rękach i nogach, został doprowadzony do sali rozpraw w bydgoskim Sądzie Okręgowym.
<!** reklama>
Krótkie włosy, bródka „hiszpanka”. Oskarżony nie zdradzał oznak zdenerwowania.
Sąd pod przewodnictwem sędziego Marka Krysia przesłuchał lekarza psychiatrę Magdę Flinik Jankowską. Specjalistka uznała na podstawie badań oskarżonego, że w chwili popełniania zarzucanych mu czynów był poczytalny.
- Nie stwierdziliśmy u niego choroby psychicznej ani upośledzenia umysłowego. Stwierdziliśmy zaburzenia osobowości typu mieszanego.
Nie jest to choroba psychiczna, ale psychopatyczno-charakteropatyczna. Cechami takiej osobowości są: spłycenie uczuciowości wyższej, obniżenie lęku przed karą, spłycenie kontaktu emocjonalnego z najbliższymi - zeznawała Magda Flinik-Jankowska.
U pacjenta stwierdzono zmiany organiczne w ośrodkowym układzie nerwowym. Związano to z nadużywaniem alkoholu przez oskarżonego i urazem głowy, jaki przeszedł.
Biegła przytoczyła też ważny wniosek ze swoich badań: oskarżony, przebywając na wolności, musiałby przyjmować leki tłumiące agresję. W przeciwnym razie mógłby znowu zaatakować. Biegła psycholog Ewa Napierała zwróciła uwagę na to, że już w dzieciństwie Wojciecha L. były niepokojące sygnały... - kiedy to powtarzał klasę trzecią i siódmą z powodu wagarów.
W różnych okresach życia miał problemy z prawem. Były okresy, kiedy nadużywał alkoholu. To prowadziło do zmniejszenia kontroli zachowań. Jakakolwiek reakcja sprzeciwu ze strony ofiary mogła wywołać agresję - stwierdziła dr Napierała.
Do pierwszego morderstwa doszło 26 lipca 2012 roku. Wojciech L. odwiedził swoją „przyszywaną” ciocię Teresę W. przy ul. Ogrodowej. Gdy już wychodził, uderzył kobietę gumowym młotkiem w głowę. Ofiara zmarła na miejscu. Morderca zabrał z mieszkania ok. 1,5 tys. zł, książeczkę oszczędnościową. Po raz kolejny zaatakował 13 sierpnia. Mieszkał wtedy w lesie pod Białymi Błotami, po tym jak został wyeksmitowany z mieszkania. Przypadkowo napotkany grzybiarz Edward B. zwrócił mu uwagę, żeby nie palił ogniska w lesie. Doszło do scysji. W końcu Wojciech L. wpadł w furię.
Udusił Edwarda B. Zwłoki wraz z koleżanką znalazła Małgorzata K. z Białych Błot. - Pan Edward miał zakrwawiony nos, zakrzepłą krew w uchu i bruzdę po duszeniu. Był wyjątkowo spokojnym człowiekiem. Mimo że kiedyś pracował w służbie więziennej, to nie miał w sobie mundurowego „drylu” - zeznała kobieta. Wojciechowi L. grozi dożywocie.**
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?