Złą wieścią, którą usłyszeliśmy przy okazji, jest to, że w tym roku Nadleśnictwo Bydgoszcz jest jedyną instytucją odpowiadającą za porządek nad jeziorem w Pieckach. Wcześniej do bieżącego sprzątania zobowiązana była także firma dzierżawiąca tam grunt. Teraz leśnicy zostali sami, narzekając też na brak wsparcia ze strony gminy Nowa Wieś Wielka, na której terenie leży jezioro.
Smutna rzeczywistość. Zwłaszcza w tym czasie. Wielka majówka nastąpiła po okresie zimna i deszczów, więc zagrożenie pożarami było wtedy niewielkie. Teraz to się zmieniło. W podbydgoskich lasach zapanowała susza i jedna czy druga gwałtowna burza tego stanu rzeczy nie zmieni. Niestety, wolno zmienia się też mentalność ludzi odwiedzających lasy. Moje wrażenia z niedzielnego, długiego spaceru po lesie, również w gminie Nowa Wieś Wielka, to nie tylko piękne majowe trele ptaków. Także samochodowa opona, porzucona obok leśnego duktu, połyskujące w trawie puszki i butelki po piwie. Nie oszukujmy się, żaden zakład usług leśnych, nawet sowicie wynagradzany, nie zaprowadzi wzorowego porządku wśród hektarów drzew w Puszczy Bydgoskiej i na jej obrzeżach.
Osobna sprawa to zakurzanie na drogach gruntowych w lasach i wokół nich. Jedni kierowcy, świadomi tumanów pyłu, który wzniecają, starają się w pobliżu przechodniów i domów zwolnić do kilku kilometrów na godzinę. Inni wcale się tym nie przejmują. Wszak kurz zostaje za nimi. Gdy to widzę, nachodzi mnie straszna ochota, by na drodze wykopać wilczy dół...
