Fordońska Spółdzielnia Mieszkaniowa wyliczyła, że ograniczanie dostępu do kontenerów pozwoliło zmniejszyć wydatki za wywóz śmieci o 24 procent.
Podrzucane przez „oszczędnych” worki z odpadami nie trafiają już do osiedlowych kontenerów, a lokatorzy płacą mniej.
- Nasz blok jako jedyny na osiedlu Nad Wisłą ma otwarty kontener. Po drugiej stronie ulicy jest osiedle domków jednorodzinnych i właśnie stamtąd ludzie podrzucają nam swoje śmieci. Sami płacą najmniejsze limity, a nasz śmietnik jest przeładowany
i trzeba go opróżniać co trzy dni. Rachunki rosną. Płacę 10 złotych miesięcznie za wywóz śmieci - narzeka pani Janina, mieszkanka bloku przy ulicy Wojciechowskiego.
<!** Image 2 align=none alt="Image 165728" sub="Budowa wiaty, która chroni dostęp do kontenerów na ulicy Sabały, to jedna z ostatnich takich inwestycji. Spółdzielnia rezygnuje z takich inwestycji, bo mają zmienić się przepisy. Fot. Tadeusz Pawłowski">
Budynkiem zarządza ADM, która wyjaśnia, że nie ma pieniędzy na ograniczenie dostępu do śmietnika.
- Nasze środki finansowe są ograniczone. Z zasady w zasobach gminnych nie stosuje się ogrodzeń kontenerów na śmieci, gdyż nie jest to wymagane. Poza tym z zarządcą bloku pod tym adresem mamy zawartą umowę na kontenery na śmieci w obowiązującej normie 25 litrów na osobę. Normy te nigdy nie były przekroczone. Oznacza to, że nie ma konieczności zamawiania dodatkowej wywózki i tym samym mieszkańcy nie ponoszą żadnych dodatkowych kosztów z tego tytułu - wyjaśnia Magdalena Marszałek, rzeczniczka ADM.
<!** reklama>
Fordońska Spółdzielnia Mieszkaniowa prowadzi inną politykę
i przekonała się, że zamykanie śmietników jest jednak opłacalne.
- Największy problem dotyczył kontenerów, które stały w łatwo dostępnych ciągach komunikacyjnych. Nasi mieszkańcy zgłaszali, że obcy ludzie podrzucają tam worki. Dlatego podjęliśmy decyzję o zamykaniu śmietników - wyjaśnia Zbigniew Sokół, prezes FSM. - Powstała lista priorytetowych miejsc i od 2009 roku zamknęliśmy 43 kontenery. Wyniki akcji są zaskakujące, bo rachunki naszych lokatorów spadły od 2 do 8 złotych, a w ogólnym rozrachunku wydatki za wywóz śmieci są mniejsze o 24 procent.
Spółdzielnia przyznaje, że choć akcja przynosi skutki, to obudowanie śmietników nie jest tanie. W niektórych przypadkach trzeba było wznosić nowe wiaty, a jedna taka inwestycja kosztuje 17 tys. złotych. Dopiero z czasem zaczęto stosować nieco tańsze rozwiązania. Dzięki wykorzystaniu ażurowych ścianek lub płyt prefabrykowanych koszty spadły do 8 tys. złotych.
Wydawałoby się, że wszystko idzie w dobrym kierunku, ale od 2011 roku spółdzielnia zawiesiła swoją akcję. I to nie z powodu finansów.
- Trwają prace nad nowelizacją ustawy, która mówi o gospodarowaniu odpadami. Są propozycje, aby gminy przejęły ten obowiązek, a mieszkańcy zostaną równo opodatkowani, co znaczy, że każdy - bez względu na to, ile produkuje śmieci i gdzie je wyrzuca - będzie płacił tyle samo. Więc kolejne inwestycje w ograniczaniu dostępu do kontenerów dla „obcych” nie miałyby sensu - mówi Zbigniew Sokół.