Płetwonurkowie poszukiwali mieszkanki Bydgoszczy niemalże całą dobę. Kobieta utonęła w nieczynnym kamieniołomie w Piechcinie.
<!** Image 2 align=right alt="Image 93069" sub="Cztery brygady strażaków płetwonurków poszukiwały w piechcińskim kamieniołomie zaginionej bydgoszczanki Fot. Szymon Cieślak">W niedzielę, tuż po godzinie 18, na teren dawnej, obecnie zalanej, kopalni odkrywkowej w Piechcinie przyjechali strażacy ze Żnina. Szukali zaginionej do godziny 21.30. Potem przerwano akcję ze względu na zapadający mrok. Wznowiono ją dopiero wczoraj rano. Wtedy na miejsce przyjechali płetwonurkowie z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Żninie, dwie brygady z Bydgoszczy i jedna z Torunia.
- Ściągnęliśmy brygady z innych komend, aby mieć do dyspozycji sonar. Najpierw za pomocą tego urządzenia sprawdziliśmy, gdzie może się znajdować ciało. Wskazania sonaru były precyzyjne. Pod wodę zszedł nurek i wydobył kobietę - mówi Marek Krygier, rzecznik prasowy żnińskiej straży pożarnej. - Na pewno trudnością było to, że ciało znajdowało się na głębokości ponad dwudziestu metrów. Nurek w takiej sytuacji musi zachować specjalne procedury - niezbędna jest na przykład dekompresja.
<!** reklama>Kobieta została wyłowiona o godzinie 13.50. Na miejscu była już policja. Przyjechał też prokurator.
- Przyczynę śmierci określi sekcja zwłok w Zakładzie Medycyny Sądowej w Bydgoszczy. Zabezpieczyliśmy sprzęt do nurkowania, w który była wyposażona ofiara wypadku – mówi komisarz Krzysztof Jaźwiński, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Żninie.
Kobieta była mieszkanką Bydgoszczy. Miała 28 lat. Do zalanego kamieniołomu w Piechcinie przyjechała - jak większość osób odwiedzających to miejsce - aby nurkować. Miała doświadczenie w tym sporcie i ukończone specjalistyczne kursy. Firma Sea Explorers, która dzierżawi teren kamieniołomu od kombinatu La Farge, stworzyła tam idealne warunki do nurkowania. Pod wodą widoczność jest bardzo dobra. Bajecznie wyglądają wapienne skały. Jest tylko jeden podstawowy warunek nurkowania - pod wodę nie można schodzić samemu.
- Mówiliśmy jej, że nie powinna nurkować sama, ale ona uparła się, aby zejść pod wodę w pojedynkę i zrobiła to - mówi Maciej Jurek z firmy Sea Explorers, który podwiózł bydgoszczankę do zalanego kamieniołomu własnym samochodem.
Jak uważają świadkowie, przyczyną śmierci kobiety był prawdopodobnie nadmierny balast. Nie zadziałał system wypornościowy, który zamontowany był w skafandrze.
- Był to nieszczęśliwy wypadek. Kiedy wyciągnęliśmy sprzęt na brzeg, zauważyłem, że wężyk systemu wypornościowego był wypięty. Nie miała możliwości wydostać się spod wody. Balast ciągnął ją w dół. Wężyk ten znajduje się z przodu skafandra, a jego podpięcie trwa sekundę - dodaje Maciej Jurek.