Nowy szef municypalnych ukończył Wydział Mechaniki Budowy Maszyn Akademii Techniczno-Rolniczej w Bydgoszczy. Ma uprawnienia płetwonurka. Nie boi się żadnej pracy.
<!** Image 2 align=none alt="Image 175424" sub="Przemysław Pankowski ostrożnie podchodzi do nowej funkcji. Nie chce obiecywać gruszek na wierzbie, ale zapewnia, że stworzy dobrą atmosferę w pracy i zadba o porządek w mieście / Fot. Maria Warda">Nikt się nie spodziewał zmiany na stanowisku szefa Straży Miejskiej. Co się stało?
Nie mnie to oceniać. W żnińskiej Straży Miejskiej pracuję od 2009 roku. Burmistrz awansował mnie na to stanowisko, po uzyskaniu pozytywnej opinii komendanta wojewódzkiego policji. Zrobię wszystko, aby nie zawieść zaufania nie tylko jego, ale także mieszkańców gminy Żnin.
Co się stało z Włodzimierzem Dolacińskim?
Miał zaplanowany urlop wypoczynkowy, więc korzysta z tego przywileju. Po powrocie będzie pracował.
Zasłużyć na awans w Straży Miejskiej, na którą wszyscy wieszają psy, nie jest łatwo. Musi mieć Pan ciekawą osobowość...
Nie różnię się od kolegów. Jestem normalnym człowiekiem, dumnym ze swej rodziny, żony i dzieci. Cieszy mnie ogród, w którym uprawiam warzywa i marzę o wybudowaniu własnego domu. Jest to realne, bo działkę już mam. Nie jestem maniakiem komputerowym, ani telewizyjnym. Studiowałem na Akademii Techniczno-Rolniczej na Wydziale Mechaniki Budowy Maszyn, bo interesuję się samochodami. Mam prawo jazdy kategorii C i E oraz uprawnienia płetwonurka. Mogę nurkować na głębokość 25 metrów.<!** reklama>
Nietypowe hobby. Kocha Pan wodę i przygodę?
Te uprawnienia zdobyłem z myślą o pracy w straży pożarnej. Żnińska Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej miała sekcję płetwonurków, którą zlikwidowano. Kiedy ubiegałem się o pracę u nich, nie mieli etatów, a i chętnych na strażaków było wielu. Dałem sobie spokój z marzeniem, aby zostać strażakiem. Dostałem się do municypalnych. Pracowałem, że tak powiem na ulicy i ta praca mnie cieszyła.
Mam wrażenie, że jest Pan bardzo zamkniętym w sobie człowiekiem...
Nie wydaje mi się. Różnię się od swego poprzednika, ale nie jestem tak bardzo cichy. Dopiero zaczynam nowe obowiązki, więc koncentruję się na poznaniu całej dokumentacji i wszystkich spraw związanych z funkcją komendanta. Nie jest to dla mnie coś nowego, bo kiedy pracowałem jako strażnik przechodziłem, tak jak wszyscy koledzy odpowiednie szkolenia w Gdańsku. Dużo dały mi wspólne patrole z naszymi żnińskimi policjantami. Wiadomo, że oni mają inne uprawnienia, my inne. Wzajemna wymiana doświadczeń jest bardzo cenna.
Co wam wolno, a czego nie wolno?
Nie możemy badać pijanych kierowców. Musimy zawozić ich na policję, ale od niedawna możemy dokonywać rewizji osobistej. To bardzo dobra zmiana, pomagająca w ujawnianiu osób posiadających środki odurzające.
Ma Pan jakąś koncepcję zmian w sposobie pracy strażników?
Rewolucji nie ma co wymyślać. Przy naszej obsadzie kadrowej musimy skupić się na mieście. Będziemy pilnować przede wszystkim porządku w obrębie Starego Miasta. Mam nadzieję, że uda się zlikwidować dzikie wysypiska na rogatkach Żnina, chciałbym ukrócić chuligaństwo. Jednak tu lepiej można działać w patrolach mieszanych, które na czas wakacji zostały zawieszone. Mam nadzieję, że we wrześniu znowu będziemy współpracować z policjantami.