To było głośne morderstwo. W wieżowcu przy ul. Żmudzkiej znaleziono w 1994 roku ciało 18-letniej studentki, Joanny Sendeckiej. Zadano jej kilkanaście ciosów nożem, m.in. w szyję i udo. Ślady po cięciach miała także na przedramionach. Tak, jakby się broniła.
Dwa lata po zabójstwie śledztwo umorzono z powodu niewykrycia sprawcy. Policjanci wykluczyli motyw rabunkowy - mimo że z mieszkania zginął radiomagnetofon i renta matki. Ustalono też bez wątpliwości, że do mieszkania nikt się nie włamał. Sendecka musiała otworzyć drzwi komuś, kogo znała.
W miniony piątek zatrzymano 46-letniego Sławomira G. - bydgoszczanina, który mieszkał w tym samym bloku, co zamordowana. Na pewno się znali. Zatrzymany - wówczas 26-latek, po zabójstwie miał kłopoty ze znalezieniem pracy. Zatrudniono go w końcu jako magazyniera. Teraz jest żonaty i ma dziecko.
O motywach zabójstwa sprzed lat na razie niewiele wiadomo - prawdopodobnie chodzi o sprawy uczuciowe. Jak mówi Jan Bednarek, rzecznik bydgoskiej Prokuratury Okręgowej, Sławomir G. przyznał się do winy częściowo. Twierdził, że Joanna Sendecka sama zadała sobie część ran, a on nie poszedł do jej mieszkania po to, żeby zabić. Sąd nie uwierzył zatrzymanemu - aresztował go na trzy miesiące.
Jak to się stało, że potrzeba było 20 lat na zatrzymanie podejrzanego? To proste. Od września 2010 roku w Komendzie Wojewódzkiej Policji działa specjalna jednostka, popularnie nazywana „Archiwum X”. Policjanci zajmują się tu niewyjaśnionymi zbrodniami sprzed lat. Poddają zabezpieczone niegdyś dowody ponownym badaniom, tyle że z wykorzystaniem nowoczesnych technik kryminalistycznych. - Powstanie tej grupy oznacza, że stare śledztwa nie zostały zapomniane - zastrzega Maciej Daszkiewicz z zespołu prasowego bydgoskiej KWP.
Niedawno Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku poleciła bydgoskim śledczym sprawdzenie starych nierozwiązanych zabójstw. - Zatrzymanie Sławomira G. nie było efektem tego polecenia - mówi Jan Bednarek, rzecznik bydgoskiej Prokuratury Okręgowej. - Przełom w tej sprawie nastąpił kilka miesięcy temu, zanim pojawiły się dyspozycje Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.
Z pomocą policjantom przyszły nowoczesne metody kryminalistyczne.
Jak wczoraj pisaliśmy, jednym z tych dowodów są odciski palców na wtyczce, którą sprawca wyciągnął z gniazdka telefonicznego. Wtedy, 20 lat temu, odciski zostały zdjęte prawdopodobnie albo bardzo niedbale, albo w sposób uniemożliwiający wówczas ich porównanie. W tej chwili kryminalni mogą elektronicznie poprawić układ linii papilarnych i to właśnie zrobili. Czy to jedyny dowód przeciwko Sławomirowi G? Nie. Ale o innych nikt oficjalnie mówić nie może. Być może chodzi także o ślady DNA z włosów.
Dowody okazały się na tyle mocne, że sąd nie miał wątpliwości.
Przypomnijmy, że jednym z wytypowanych wówczas jako sprawca mordu był Marcin D., narzeczony Joanny Sendeckiej. Miał jednak niepodważalne alibi w postaci wizyty u swoich rodziców. Wielokrotnie próbował dodzwonić się do narzeczonej - telefon w mieszkaniu przy Żmudzkiej jednak milczał - właśnie przez wyjętą z gniazdka wtyczkę.
Jak wiemy nieoficjalnie, Sławomir G. nie był zaskoczony piątkową wizytą policjantów i swoim zatrzymaniem. Grozi mu nawet dożywocie. (wom)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Hakiel złożył ukochanej arabską przysięgę miłości! Poznali się 6 miesięcy temu...
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"
- To on stworzył Dagmarę Kaźmierską. Dziś nie chce się do niej przyznać