Zdecydowanie mniej kontrowersji budzą dwa nowe murale na Osiedlu Leśnym, autorstwa Patryka Olbratowskiego. Nie tylko dlatego, że przedstawiają przyrodę. W mojej opinii są po prostu dobrze namalowane. Niestety, innego zdania byli grafficiarze, którzy zdążyli pokryć bohomazami pracę Olbratowskiego, zanim jeszcze większości bydgoszczan zdążyła wpaść w oko.
I tu widzę istotną sprzeczność. W informacji o zniszczeniu muralu Rafała Olbratowskiego brak wzmianki, kto to zrobił. Wnioskuję, że sprawca pozostaje nieznany i prawdopodobnie nieznanym pozostanie. Smutne to, ale i symptomatyczne. Moim zdaniem, nie ma sensu fundowanie nowych murali w mieście, zanim skutecznie nie zaczniemy wyłapywać tych, którzy je niszczą. Na razie płacimy podwójnie: grafikom za ich talent i pracę, a później za czyszczenie murali ze śladów aktywności bezmyślnych grafficiarzy.
Ostatnim, który chciał z nimi walczyć na serio, był prezydent Konstanty Dombrowicz. Tej batalii wprawdzie nie wygrał, ale przynajmniej próbował.
