Symulację kosztów działania systemu gospodarki odpadami do 2019 roku wykonała na zlecenie bydgoskiego ratusza gdańska firma DSC. Jako punkt wyjścia założono, że liczba bydgoszczan wynosi tyle, ile wynika ze złożonych w lipcu w bydgoskim Urzędzie Miasta deklaracji śmieciowych. Liczba ta jest zaskakująco niska, a zdaniem wielu oznacza, że ceny zostały skalkulowane za wysoko. Przypomnijmy, że DSC w analizie zaznaczała, że opiera się na danych ratusza i Głównego Urzędu Statystycznego. Z deklaracji wynika, że obejmują one 308 402 mieszkańców miasta. Według GUS jednak, pod koniec 2014 roku bydgoszczan było... 358 tysięcy!
Urząd Miasta na bieżąco podejmuje działania mające na celu weryfikację danych wykazywanych w deklaracjach. - Adam Musiała
- Elementy takie jak m.in. liczba mieszkańców gminy przy szacowaniu cen nie mają charakteru stałego i nie zostały uzależnione od publikowanych oficjalnie danych przez właściwe organy władzy publicznej - wyjaśnia Adam Musiała, dyrektor Biura Zarządzania Gospodarką Odpadami Komunalnymi Urzędu Miasta. - Ustalenie i dobór ww. elementów powierza się organowi, który określa wysokość opłaty. Urząd Miasta na bieżąco podejmuje działania mające na celu weryfikację danych wykazywanych w deklaracjach. Dzięki tym działaniom wskaźnik liczby osób wykazanych w deklaracjach w stosunku do liczby osób zameldowanych na stałe na terenie miasta Bydgoszczy od 2013 roku jest na niezmienionym poziomie ok. 93 proc.
PRZECZYTAJ:Tysiące dusz zgubione w śmieciach! [SKANDAL]
Przypomnijmy, że za pośrednictwem ratusza do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego trafiła skarga na uchwałę podnosząca ceny, którą skierował były polityk SLD, Grzegorz Gruszka. Pisze w niej o błędach w założeniach dotyczących liczby mieszkańców, a także fakt, że władze miasta, proponując podwyżki opłat, wcześniej nie pokazały analizy DSC radnym, ci więc nie mogli się z nią zapoznać.
