Głośna muzyka przez całą noc, sprzedawanie alkoholu nieletnim, a nawet zastraszanie - to zarzuty, które stawiają niektórzy mieszkańcy Marianek dzierżawcy „Stokrotki”.
<!** Image 2 align=right alt="Image 52643" sub="Mieszkańcy oskarżają straż miejską i urząd miasta o brak reakcji na ich skargi w sprawie „Stokrotki”">- Mamy już dość tych hałasów! W piątki i soboty muzyka gra tak głośno, że nawet, kiedy są zamknięte okna, nie można zmrużyć oka! - twierdzą mieszkańcy ulicy Wyszyńskiego oraz Żwirki i Wigury w Świeciu. Przysłali do naszej redakcji list ze skargą.
Zdaniem mieszkańców, „Stokrotka” zakłóca ciszę nocną, a w lokalu dochodzi do sprzedaży alkoholu nieletnim.
Mają lokal na oku
Poza tym, młodzież wracająca z imprez dopuszcza się aktów wandalizmu, niszcząc znaki drogowe i kosze na śmieci. Dochodzi też, jak twierdzą mieszkańcy, do bójek między podpitymi bywalcami dyskoteki. Mieszkańcy obarczają za to odpowiedzialnością nie tylko dzierżawcę lokalu, ale też służby porządkowe.
<!** reklama left>- W ostatnim czasie nie wpłynęły do nas żadne oficjalne skargi na „Stokrotkę” - mówi Jerzy Brążkowski ze Straży Miejskiej w Świeciu. - Ostatnia, którą pamiętam, pochodzi sprzed dwóch lat. Zmierzono wówczas poziom hałasu w lokalu i właściciel zobowiązał się do wyciszenia ścian. W piątki i soboty regularnie patrolujemy okolice dyskoteki, ale funkcjonariusze nie zgłaszali, żeby dochodziło tam do naruszeń prawa - dodaje Jerzy Brążkowski.
To nie ta „Stokrotka”?
Jak twierdzi Straż Miejska, kiedyś „Stokrotka” faktycznie pozostawiała wiele do życzenia, jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Jednak od paru lat sytuacja zmieniła się na lepsze. Zdziwiony skargami mieszkańców jest Andrzej Smeja, dzierżawca.
- Często ludzie mylą mój lokal z sąsiadującym z nim ośrodkiem kultury „Stokrotka”, gdzie w soboty organizowane są wesela - przekonuje. - Jeśli weselnicy bawią się zbyt głośno przy otwartych oknach, to od razu wszyscy biegną do straży miejskiej ze skargą na mnie. A ja nie mam z ośrodkiem nic wspólnego. Wiem, że jest jedna osoba, która szczególnie nie lubi mojego lokalu i stara się mi utrudnić życie. Większość mieszkańców się nie skarży - zapewnia Andrzej Smeja.
Jak dodaje dzierżawca „Stokrotki”, nikogo nie zastraszał.