Siergiej pracował w brzeskiej fabryce. Ten Ukrainiec ma ponad 60 lat i jest emerytowanym wojskowym w stopniu majora. - Był bardzo zdeterminowany, nie chciał czekać dłużej na transport, więc go zawieźliśmy do granicy – opowiada pan Seweryn. - Już dotarł do Charkowa. Teraz przesyła nam dramatyczne filmiki z wojny.
Borkowskiemu łamie się głos, gdy opowiada o rodzinnych historiach poplątanych przez wojnę: - Brat Siergieja też jest wojskowym, ale on służył na Węgrzech i wrócił do Rosji. Teraz bracia mogą się spotkać po dwóch stronach barykady.
Stara się pomóc także innym rodzinom mieszkającym na Ukrainie, między innymi koło Odessy: - On jest Ukraińcem, jego żona Białorusinką. Dla nich to też trudny czas. Spróbują dostać się do Polski przez Mołdawię.
W brzeskiej fabryce pracuje też czterech Rosjan. - Po wybuchu wojny, 26-letni chłopak zadał mi pytanie: co z nami będzie? Powiedziałem mu, że to nie oni wojnę wywołali.
Dziś 26-letni Rosjanin dostał powołanie do rosyjskiej armii. Nie chce jechać na wojnę.
