https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Samobójcze strzały policji i sądu

Jarosław Jakubowski
Człowiek jest omylny, ale kiedy błąd popełnia policjant, prokurator czy sędzia, to stawką bywa ludzkie życie. Na szczęście coraz częściej wiemy, jak się przed tym bronić.

Człowiek jest omylny, ale kiedy błąd popełnia policjant, prokurator czy sędzia, to stawką bywa ludzkie życie. Na szczęście coraz częściej wiemy, jak się przed tym bronić.

<!** Image 2 align=right alt="Image 43712" sub="Mercedes podziurawiony w 2004 roku pod Władysławowem. Okazało się, że jego kierowca jest niewinny">Bydgoski biznesmen Jacek J. do końca życia będzie pamiętał listopadowy dzień z 2004 roku, kiedy na drodze pod Łabiszynem został ostrzelany przez policjantów. Urządzali właśnie zasadzkę na członków „mafii ciężarówkowej”, kradnącej tiry. Kiedy mężczyzna nadjechał swoim mercedesem, funkcjonariusze wzięli go za złodzieja samochodowego. Bydgoszczanin widząc na zarno ubranych, ubrojonych mężczyzn, stojących przy TIR-ze, wcisnął gaz do dechy i odjechał. Kilkanaście policyjnych kul dosięgło jednak auta. Cudem nikt nie zginął. Policja uderzyła się w piersi - zastępca komendanta powiatowego w Żninie, który nadzorował akcję, przeszedł na własną prośbę do innej jednostki. Ale jego podwładni, oskarżeni o narażenie człowieka na niebezpieczeństwo utraty życia, zostali przez sąd uniewinnieni.

Była to najbardziej dramatyczna pomyłka kujawsko-pomorskiej policji w ostatnich latach. Ale nie jedyna. Gdyby w latach 90. staranniej zabezpieczono ślady w sprawie głośnego zabójstwa Dawida K. z Fordonu, być może zbrodniarz, którym okazał się kuzyn zamordowanego, nie zaatakowałby ponownie kilka lat później. Jego ofiarą padła tym razem dziewczyna z sąsiedztwa, Dominika M.

To samo nazwisko

Niedawno pewien obywatel spoza naszego regionu trafił przed oblicze bydgoskiego sądu grodzkiego za rzekome wykroczenie drogowe. Sąd wydał wyrok, od którego skazany się odwołał. I dopiero wtedy okazało się, że Temida „wzięła w obroty” nie tę osobę, co trzeba. Faktyczny sprawca wykroczenia miał wprawdzie to samo imię i nazwisko, ale mieszkał zupełnie w innej części Polski. - To błąd policjantów prowadzących postępowanie. Ściągając dane tego człowieka z bazy niedokładnie je sprawdzili i dalej figurował już jako inna osoba - mówi nadkom. Jacek Krawczyk, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.

<!** reklama left>Nie dość tego, rzeczywisty sprawca wykroczenia nie został ukarany, bo jego sprawa uległa przedawnieniu. Tak samo zresztą jak przewinienie policjantów, którzy z tego powodu nie ponieśli konsekwencji dyscyplinarnych.

Konsekwencje finansowe ponosi za to skarb państwa. Zasądzeniem odszkodowań od policji zakończyła się głośna sprawa ujawnienia przez byłego komendanta wojewódzkiego policji Jana Albrechcińskiego danych kobiet, będących ofiarami gwałtów. Na początku 2002 roku komendant Albrechciński podał się do dymisji. A potem poszkodowane złożyły pozwy do sądu cywilnego.

Podobnie kończy się pochopne wsadzanie obywateli za kratki. Do bydgoskiego Sądu Okręgowego trafia coraz więcej pozwów o odszkodowanie i zadośćuczynienie z powodu niesłusznego pozbawienia wolności czy tymczasowego aresztowania. - W 2006 roku III Wydział Karny Sądu Okręgowego rozpatrzył 14 takich spraw. Zasądził odszkodowania i zadośćuczynienia w kwotach od 500 zł do 200 tysięcy zł - informuje sędzia Danuta Flinik, wiceprezes Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.

Sądowe bazgroły

Znacznie częściej w sądownictwie zdarzają się uchybienia mniejszego kalibru, choć uciążliwe. Na jednej z rozpraw przed bydgoskim sądem okazało się, że protokół przesłuchania spisany przez prokuratora jest tak nieczytelny, że trzeba było odroczyć sprawę. Na szczęście w Bydgoszczy nie było sytuacji jak w Białymstoku, gdzie z powodu braku podpisu jednego z sędziów pod wyrokiem, sąd apelacyjny nakazał powtórzenie procesu o zabójstwo.

Procent skuteczności

Prokuratorzy swoją skuteczność mierzą stosunkiem prawomocnych uniewinnień do liczby osądzonych osób. W 2005 roku Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy osiągnęła wynik 290 do 7221, co dało wskaźnik 4 procent. Rok później stosunek wyniósł 252 do 7108, a wskaźnik „omylności” prokuratorskiej spadł do 3,5 proc. - Oczywiście, każde prawomocne uniewinnienie jest naszą przegraną, ale nie zawsze wynika z nieudolności prokuratora. Nie mamy wpływu na przykład na to, że świadek radykalnie zmieni swoje wcześniejsze zeznania. Sąd jest obowiązany wszystkie wątpliwości tłumaczyć na korzyść oskarżonego. Z kolei rola prokuratora polega na tym, że nawet mając wątpliwości, nie może umorzyć postępowania, tylko skierować sprawę pod ocenę sądu - wyjaśnia prokurator okręgowy Andrzej Kiedrowicz.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski