Jarosław Gołębiewski, od niedawna szef bydgoskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, nie ma zamiaru pojawić się podczas jutrzejszej sesji Rady Miasta. Miał przedstawić postęp prac przy bydgosko-toruńskim odcinku trasy S-10. W piśmie do prezydium rady przekazał, że ma inne spotkania, a przygotowanie m.in. Studium Techniczno-Ekonomiczno-Środowiskowego na S-10 „nadal pozostaje kwestią otwartą”.
Opozycja już od dawna grzmi, że budowa S-10 jest zagrożona, bo rząd szuka pieniędzy na inne inwestycje.
- Szkoda, że dyrektor nie znalazł dla nas czasu; programy sesji znane są od stycznia... - komentuje Jan Szopiński, wiceszef RM.
- Już rozmawiałem z dyrektorem; w maju pojawi się na sesji z kompletem informacji - zapowiada Piotr Król, bydgoski poseł PiS.
Przeczytaj też: S10 z Bydgoszczy do Piły znikła z listy, bo... urzędnik w Toruniu zrobił błąd
Sam zapewnia, jako członek sejmowej komisji infrastruktury, że prace toczą się zgodnie z harmonogramem. - Przygotowanie STEŚ trwa około roku, więc studium będzie gotowe w połowie 2018 roku - mówi poseł. - Inwestycja jest w „Programie Budowy Dróg i Autostrad”, na tym etapie prac nie ma żadnych powodów do wątpliwości czy obaw...
Budowa bydgosko-toruńskiego odcinka trasy ekspresowej S-10 znalazła się w rządowym „Programie Budowy Dróg i Autostrad” jeszcze za czasów ekipy PO-PSL. Mimo że nikt tej inwestycji po zmianie władzy nie skreślił, zaczęto mówić o takim zagrożeniu coraz głośniej. Opozycja alarmowała, że rząd PiS zaczyna majstrować przy kasie na inwestycje drogowe, uważając, że zostały niedoszacowane.
Skreślony na początku
- Ministerstwo Infrastruktury tnie plan budowy dróg ekspresowych. Nie ma na to pieniędzy - twierdził Michał Stasiński, obecnie bydgoski poseł PO. - Z dużą dozą prawdopodobieństwa ofiarą braku środków padnie S-10 pomiędzy Bydgoszczą a Toruniem, czyli wygodne połączenie z A1 dla wszystkich zmierzających na południe i wschód w kierunku Warszawy.
- Już pierwszego dnia rządów PiS skreślono nasz odcinek trasy - uważa Paweł Olszewski, w poprzednim rządzie wiceminister infrastruktury.
To na jego interpelację, wątpliwości co do losów S-10 - być może niechcąco - zasiał także Jerzy Szmit, obecny wiceszef resortu. Odpowiadając Pawłowi Olszewskiemu, przyznał, że resort chce... program w największym zakresie zmienić.
Zobacz pogodę na wtorek, 25 kwietnia
Czytamy o powodach decyzji: „Konieczność wprowadzenia tych zmian wynika przede wszystkim z braku pokrycia finansowego na wszystkie ujęte w nim tytuły inwestycyjne. Na realizację programu Rada Ministrów, przyjmując odpowiednią uchwałę 8 września 2015 r., przeznaczyła 107 mld zł. Środki te są dalece niewystarczające na wywiązanie się ze wszystkich przyjętych zobowiązań zapisanych w programie”.
Ma inne spotkania
Zdaniem ministerstwa, potrzeba 200 mld zł. Na razie powołano więc komitet sterujący oraz pięć grup roboczych. Prace zakończono, wnioski są analizowane. I tyle wiemy.
Czegoś więcej chcieli się dowiedzieć bydgoscy radni, którzy tradycyjnie oczekiwali wizyty - już jutro - nowego szefa bydgoskiego oddziału GDDKiA, Jarosława Gołębiewskiego. Ten jednak nie przyjdzie, zasłonił się innymi spotkaniami...
- Dobrze, że w przypadku budowy naszego odcinka S-5 zdążyliśmy jeszcze podpisać wszystkie umowy - mówi Paweł Olszewski. - Tutaj rząd PiS już niczemu nie może przeszkodzić...
Polub nas na Facebooku