Jestem od ponad 20 lat mieszkanką spółdzielczego bloku w dzielnicy-sypialni. Na zdjęciach z tamtego czasu widzę, że w zatoczce pod moim blokiem parkowały 2 małe fiaty. Teraz często rodziny mają więcej niż jedno auto, stąd sąsiedzi czasami zostawiają samochody jeden za drugim. Dobrze, że w ogóle mamy tę zatoczkę, bo i w mojej okolicy, i w wielu innych blokowiskach Bydgoszczy częstym widokiem jest parkowanie na tzw. pieszo-jezdniach. Pomijając bezrefleksyjnych leniwców, którzy najchętniej zostawialiby swoje wozy tuż przed drzwiami, dla wielu mieszkańców bloków nie ma po prostu rozsądnej alternatywy.\<!** reklama>
Teraz okazuje się, że strażnicy miejscy ruszyli do (najpierw) ostrzegania i (wkrótce) karania za takie, uniemożliwiające poruszanie się i dojazd służb ratunkowych, parkowanie. Ci sami strażnicy przyznają jednak, że oznaczanie różnych miejsc tablicą „strefa zamieszkania” było nadużywane, gdyż legalizowało tam ich represyjną działalność, dziś już regulowaną innymi przepisami. Za rozwojem komunikacji i korektami formalnymi na razie nie poszły jeszcze zmiany urbanistyczne. Komuś kiedyś do głowy nie przyszło, że samochodów do parkowania będzie tak wiele i jakoś tę rzeczywistość trzeba teraz dogonić. A zatem, do czasu, aż nie skończy się mozolne wyrywanie każdego kawałka ubitej ziemi pod parkingi, prosimy o rozsądek w szafowaniu tymi karami. Kierowcom - mieszkańcom blokowisk on też się zresztą przyda.