Jeszcze inni, którym jest za głośno, ślą listy do drogowców z prośbą o ograniczanie wjazdu, zamienianie uliczek przynajmniej na pewnych odcinkach z dwu- na jednokierunkowe. No i są sami kierowcy, których spora część chciałaby podjechać pod wybrany sklep i zrobić zakupy wygodnie, błyskawicznie. Cieszę się, że nie jestem drogowcem i nie muszę godzić tylu interesów. Jestem za to widzem i pamiętam cudowny film „Wall - E” o maleńkim robociku, który po zagładzie Ziemi żyje sam na cywilizacyjnym wysypisku. Nagle okazuje się, że ludzie przetrwali, i że odtworzyli m.in. struktury drogowo-komunikacyjne, wymyślili rodzaj platform, tyle że kierowcy są potwornie grubi... Wszędzie muszą jeździć tymi swoimi pojazdami, bo o ile pamiętam, nogi przestały im działać.
Wszędzie można dojść. Także do wniosku, że sklepy nie są aż tak daleko i że wożenie powietrza jest drogie.
Rozdwojenie jaźni na drodze

Katarzyna Bogucka
Zwariować można. Jedni spalają się w akcjach typu Dzień bez Samochodu, a drudzy błagają, by na uliczce, przy której prowadzą swój interes, zwiększyć ruch kołowy, bo im handel nie idzie.