Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rower w teczce

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Zazdroszczę Niemcom. Nie tak w ogóle, ale w pewnym szczególe, to już zdecydowanie. Szczególe lustracyjnym konkretnie - bo uporali się z tym dawno i perfekcyjnie. I dzisiaj już o tym zapomnieli, niektórzy nawet tak skutecznie, że teraz wydziwiają na Polskę, w której wciąż kipi dyskusja o potrzebie lustracji, zresztą znacznie bardziej rachitycznej od niemieckiej.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Zazdroszczę Niemcom. Nie tak w ogóle, ale w pewnym szczególe, to już zdecydowanie. Szczególe lustracyjnym konkretnie - bo uporali się z tym dawno i perfekcyjnie. I dzisiaj już o tym zapomnieli, niektórzy nawet tak skutecznie, że teraz wydziwiają na Polskę, w której wciąż kipi dyskusja o potrzebie lustracji, zresztą znacznie bardziej rachitycznej od niemieckiej.

Ganianka za teczkowym króliczkiem trwa więc w najlepsze, po 18 latach przy okazji kolejnych projektów odliczamy tylko, do ilu razy sztuka. Choć oczywiście lustracja toczy się w najlepsze - tyle, że zamiast jawności mamy reglamentację dostępu. I co jakiś czas na wierzch wypływa jakaś teczka, a potem zakwitają spekulacje, kto i po co ją wydłubał. A dłubaczy u nas dostatek. Ostatnio zahaczono też paru „ludzi kulturalnych” - i to takich, którzy choć wyrośli z kultury wysokiej, stali się też gwiazdami popkultury. Zobaczyliśmy kawałek prawdy o PRL - i o naszej RP przy okazji. I znowu rozkręciła się dyskusja, czy wyciągniecie i ujawnienie takich ubeckich kwitów ma sens. Dla mnie ostatnie rewelacje to argument za tym, że ma.

Najwięcej szumu związanego było oczywiście z Ryszardem Kapuścińskim. To że najwybitniejszy polski reporter współpracował ze specsłużbami zupełnie mnie nie zdziwiło - w czasach kiedy paszport był dobrem rzadszym niż pomarańcze, jeżdżenie po świecie musiało mieć swoją cenę. Na szczęście nie zaskoczyła mnie też zawartość teczki, świadcząca o tym, że pan Ryszard nikomu życia nie złamał. Że nie był szują, która na donosach chciała robić kasę i karierę. I mam wrażenie, że nie tylko ja jestem tego zdania, bo nawet najkrwawsi ortodoksi nie rzucili się na pana Ryszarda (choć bronić się już nie może), co najwyżej mieli pretensje - i słusznie - że sam o tym nie opowiedział. I dobrze, że ujawniono jego teczkę, bo wiadomo teraz, że nie musi tkwić w szufladzie z typkami, którzy przez kilkadziesiąt lat brali szmal za donosy, bo jest z zupełnie innej bajki. I spokojnie dalej błyszczy na wystawach najpopularniejszych księgarni.

<!** reklama right>A teczki aktorskie? Sprawa „Bliźniaka” Damięckiego jest znana, za to zaskakujące okazały się materiały dotyczące Piotra Fronczewskiego. Aktora znakomitego, ale nigdy nie postrzeganego jako ktoś walczący z systemem. W latach 80. był przecież Frankiem Kimono, a nie gwiazdą deklamującą poematy po kościołach. Ba, miano do niego pretensje, że się rozmienia i talent trwoni. A tymczasem kiedy ubek oferował mu zabrane prawo jazdy za kapowania na kolegów, Fronczewski miał jedną odpowiedź „Ni ch... Będę jeździł rowerem”. I fajnie, że mogliśmy się o tym dowiedzieć. I byłoby bardzo szkoda, gdyby zagrzebano to w archiwach, bo „nie należy szukać zemsty”.

Cóż, tak swoją drogą lustracyjna ganianka do naszej popkultury ma się na szczęście średnio. Bo wymianę pokoleniową mamy tu z pięć razy częściej niż gdzie indziej - dzisiejszych konsumentów masowej rozrywki pewnie średnio obchodzi, co jakiś PRL-owski gwiazdor wyczyniał z ubekami. Bo najczęściej ten gwiazdor ich już nic, a nic nie obchodzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!