Większość księży z powiatu świeckiego, z którymi rozmawialiśmy, popiera lustrację w Kościele. Część ma jednak zastrzeżenia do sposobu, w jaki to się dotąd odbywa.
<!** Image 2 align=right alt="Image 43677" sub="Problem werbowania księży przez pracowników SB i lustracja w Kościele dzielą dziś duchownych i wiernych">- Wszyscy pracownicy PRL-owskiej Służby Bezpieczeństwa, którzy mnie nachodzili, mieli charakterystyczny wygląd i ubiór: mały wąsik i czarne skórzane kurtki. Po pewnym czasie nauczyłem się już ich rozpoznawać w tłumie - śmieje się ksiądz Franciszek Kamecki, proboszcz parafii w Grucznie.
Esbek pod kościołem
Po raz pierwszy miał kontakt z pracownikiem SB na przełomie lat 60. i 70., kiedy był jeszcze w Gniewie. Zamieścił wtedy krytyczny artykuł w czasopiśmie katolickim o sytuacji młodzieży w szkołach przyzakładowych.
- Artykuł był omawiany w Radiu Wolna Europa, co nie spodobało się komunistycznym władzom - wspomina Franciszek Kamecki. - W Wolnej Europie cytowano również wiersze, które opublikowałem na początku lat 70. Za każdym razem odwiedzali mnie esbecy. Chcieli wiedzieć, jakie mam kontakty z tym radiem. Nigdy jednak nie wzywali mnie do siebie. Zawsze czekali na mnie gdzieś przed kościołem - dodaje.
Tuż po wprowadzeniu stanu wojennego, gdy był duszpasterzem akademickim w Bydgoszczy, wzywano go na przesłuchania.
<!** reklama left>- Chcieli wiedzieć, co wiem o organizacji „OKO”. Nie miałem im nic do powiedzenia, bo naprawdę nie wiedziałem, co to takiego.
Dopiero później dowiedziałem się, że był to, o ile dobrze pamiętam, skrót nazwy Ogólnopolski Komitet Obrony - opowiada Franciszek Kamecki.
W 1982 r. został proboszczem parafii w Grucznie i zorganizował latem biwak dla studentów. Trwał jeszcze stan wojenny i potrzebne było zezwolenie władz.
Winna ofiara, nie kat?
- Ze Świecia przyjechała komisja, żeby sprawdzić czy obóz nie jest czasami nielegalnym zgromadzeniem, które mogłoby zaszkodzić władzy ludowej. Wśród nich był także pracownik SB w Świeciu, który zresztą żyje do dziś. Początkowo nie chcieli mi dać pozwolenia, ale się uparłem i w końcu ulegli - nie kryje satysfakcji Franciszek Kamecki.
Będąc już w Grucznie dostawał też anonimy. Treść jednego z nich pamięta do dziś: „Zostaw w spokoju PZPR, bo dostaniesz po mordzie”.
Ksiądz Ryszard Pełech, proboszcz parafii św. Andrzeja Boboli w Świeciu, nie musiał opędzać się od pracowników bezpieki, bo przez wiele lat był misjonarzem w Afryce. Pytany, co sądzi o lustracji w Kościele, przyznaje, że jest ona potrzebna.
- Badana powinna być przeszłość wszystkich księży, a nie tylko hierarchów Kościoła. Chodzi o to, że wyznanie prawdy byłoby dla nich wewnętrznym oczyszczeniem - argumentuje Ryszard Pełech.
Wiele zastrzeżeń do stosowanych obecnie metod lustracyjnych w Kościele ma natomiast proboszcz parafii w Grucznie.
- Obecnej władzy wydaje się, że ma monopol na rację i stosuje odpowiedzialność zbiorową. A to powoduje, że często bardziej piętnowana jest ofiara niż prześladowca - podkreśla Franciszek Kamecki.