Bez "co łaska" dla księdza za odprawienie mszy. Papież Franciszek wydał dekret w sprawie "cenników" parafialnych

Ojciec Święty Franciszek zatwierdził w Niedzielę Palmową, 13 kwietnia, dekret (dla niewtajemniczonych: specjalny akt prawny) w sprawie - jak to określił - dyscypliny intencji mszy. Nowe przepisy wejdą w życie 20 kwietnia, czyli w Niedzielę Wielkanocną. Znajduje się wśród nich zapis:

Kapłani mogą przyjąć więcej ofiar od różnych ofiarodawców, łącząc je w jednej mszy świętej, sprawowanej według jednej zbiorowej intencji, o ile, i tylko o ile, wszyscy ofiarodawcy zostali o tym poinformowani i dobrowolnie na to wyrazili zgodę.

Kolejny zapis jest o tym, że "za udzielanie sakramentów nie wolno niczego żądać, zawsze unikając tego, by najubożsi zostali pozbawieni pomocy sakramentów z powodu ubóstwa. Należy również przestrzegać tego, aby także nie otrzymawszy ofiary, odprawić mszę świętą w intencjach wiernych, zwłaszcza ubogich".

Tym samym papież Franciszek opowiedział się przeciw "cennikom", jakie obowiązują w niektórych parafiach. Nie ma więc już dochodzić do sytuacji typu udzielenie ślubu za nie mniej niż 700 złotych albo "co łaska", czyli przynajmniej 300 złotych za chrzest dziecka.

Żadna tajemnica, że wybrani księża tego rodzaju niepisane cenniki stosują. Na stronach internetowych konkretnych parafii czy na tablicach ogłoszeń w parafii takich informacji nikt nie znajdzie. Wystarczy jednak poszukać opinii na lokalnych forach, żeby przekonać się, w jakich kościołach i też którzy duchowni mają ustalone stawki za odprawienie mszy lub udzielenie sakramentów. Najbardziej cenią się "modne" parafie, czyli te, w których parafian jest najwięcej, zatem ślubów, chrztów oraz pierwszych komunii jest najwięcej. Zdarza się, że narzeczeni nie tyle chcą, co muszą, wręczyć księdzu przykładowo 800 złotych, bo inaczej - jak przekonują - tenże ksiądz powie im, że nie ma dla nich terminu nabożeństwa.

Księża z województwa kujawsko-pomorskiego zgadzają się z treścią dekretu.

- W naszym przypadku dekret niczego nie zmienia, ponieważ żadnego cennika nigdy nie mieliśmy i nie mamy - zaznacza ksiądz z parafii pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Toruniu. - Nasza parafia liczy ponad 4000 osób. Mamy siedem, osiem ślubów w ciągu roku. Zastanawiają mnie natomiast opinie niektórych narzeczonych. Organizują wesele, na które przeznaczają jakieś 80 tysięcy złotych, lecz na forum pytają, czy powinni dać księdzu kilkaset czy kilkadziesiąt złotych za odprawienie mszy.

Ks. Ryszard Pruczkowski, proboszcz Parafii Bożego Ciała w Bydgoszczy, także wypowiada się na temat dekretu.

- W naszej parafii cennika nie było i nie będzie - zapowiada. - Owszem, część wiernych przekazuje kapłanom ofiary "co łaska". Gdyby ich nie przekazywali, to tak samo i z jednakowym zaangażowaniem odprawilibyśmy nabożeństwo. Są nabożeństwa, gdy odmawiamy przyjęcia datków, nawet gdyby rodzina nalegała. Są to przykładowo pogrzeby dzieci oraz nabożeństwa, odprawiane na prośbę starszych, samotnych, schorowanych albo niepełnosprawnych osób.

Proboszcz Pruczkowski wspomina zdarzenie: - Przyszedł do nas mężczyzna w wieku około 30 lat. Zmarł mu rodzic. Syn wręczył nam 50 złotych za mszę pogrzebową w kościele oraz pogrzeb na cmentarzu. Parę godzin później znowu zawitał. Był po rozmowie z innymi osobami i te osoby zapytały, ile wręczył księdzu pieniędzy za nabożeństwa. Przyznał im się, że dał 50 złotych, gdyż nie wiedział, jaką kwotę powinien był przeznaczyć. Skrytykowały go, że powinien przekazać kilkaset złotych, a nie kilkadziesiąt. Gdy przyszedł ponownie, przeprosił, że ofiara była zbyt niska. Otóż nie była za mała. Gdyby ten mężczyzna w ogóle nie przekazał nam "co łaska", i tak odprawilibyśmy ceremonię.

Część wiernych sądzi, że nowy przepis to jedynie teoria, a dekret nie zmieni praktyk wybranych kapłanów. - Oficjalnie żaden ksiądz nie przyzna się, że stosuje swoiste taryfikatory. Żadna jednak tajemnica, że pod stołem każdy ksiądz przyjmuje. Są księża, którzy stosują zasadę "Bez 5 stówek nie podchodź" - pisze internautka na forum dla bydgoszczan.