Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Retro. Dwie nastolatki nie miały pieniędzy na upragnione „bumsy”. Postanowiły zdobywać je, kradnąc

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Dariusz Bloch
Na sądowej sali dziewczyny co chwilę wybuchały śmiechem twierdząc, że nie kradły, ale tylko żartowały. Dopiero surowy wyrok wprowadził je w stan powagi.

Władysława W. i Stefania S. poznały się zaraz po wojnie, kiedy to ich rodziny osiedliły się w Bydgoszczy. Dziewczyny jako rówieśniczki chodziły do jednej szkoły, którą skończyły w 1948 roku. Podjęły wówczas pracę w charakterze sprzedawczyń.
[break]

Dwa lewe buty

W lutym 1949 roku do prywatnego sklepu obuwniczego, w którym pracowała Władysława, przyszła Stefania z wiadomością, że na Szwederowie szykuje się świetna zabawa, jak wówczas mówiono, „bums”. Obydwie dziewczyny miały ochotę na tańce, jednak potrzebowały gotówki na jadło i napitki. Wspólnie wpadły na pomysł zdobycia pieniędzy przez kradzież, okazji do której w sklepie przecież nie brakowało. Dziewczyny obawiały się jednak szybkiej wpadki, więc nie wzięły pary butów ze sklepu, ale udały się po nie na zaplecze. Jednak, jak się okazało już na ulicy po zamknięciu sklepu, w ciemnościach Władysława chwyciła dwa buty lewe. Niezrażona tym udała się pod halę targową przy ul. Magdzińskiego. Na szczęście dla złodziejki, znalazł się nabywca. Dziewczyna zainkasowała 2500 złotych, za co obydwie koleżanki ubawiły się wieczorem wprost bajecznie.
Jednak poranek następnego dnia wprawił Władysławę w skrajnie zły humor. Małżonka szewca zorientowała się w kradzieży, przyparła sprzedawczynię do muru. Władysława W. przyznała się. Została zwolniona z pracy, w dodatku w zastaw za skradzione rzeczy musiała zostawić swój płaszcz wraz z kołnierzem z rudego lisa.
Dziewczyna najęła się w tej sytuacji do pracy jako sprzątaczka na dworcu głównym PKP. Po dwóch tygodniach odwiedziła ją ponownie Stefania S. i namówiła na „spacer” po mieście w poszukiwaniu gotówki na kolejną dobrą zabawę. Po zwiedzeniu kilku sklepów przy ul. Dworcowej dziewczyny weszły do komisu prowadzonej przez samą Wincentynę Teskową. Tam jedna z panien chwyciła futro z szarych fok, druga odwróciła uwagę właścicielki, po czym obie dziewczyny ulotniły się z komisu.
Być może udałoby się im łup schować i następnie opylić, jednak widok milicjanta przed dworcem spowodował paniczny strach Władysławy W. Dziewczyna, trzymając w rękach futro, rzuciła się nagle do ucieczki, wywołując zrozumiałe zainteresowanie ze strony stróża prawa, który po krótkim pościgu złodziejkę dogonił.

Sąd nie miał poczucia humoru

Kobiety zasiadły na ławie oskarżonych w maju 1949 roku. Całą sprawę usiłowały obrócić w żart, co chwilę wybuchając śmiechem. Sąd nie podzielił jednak ich wesołości i skazał obydwie oskarżone na kary po roku pozbawienia wolności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!