Ten luty jest jednak wyjątkowy. Doszedł jeszcze jeden powód: wymiana władzy państwowej. Ta nowa uznała policję za zbyt powolną politykom i rozpoczęła czystki na policyjnym świeczniku. Nowi szefowie z reguły chcą się otoczyć zaufanym ludźmi. Można więc zakładać, że wymiana kadry dowódczej powoli będzie schodziła w dół hierarchii. Nie chcąc być jej ofiarami, starsi policjanci ze średniego szczebla kierowniczego wolą zawczasu przenieść się do emeryckiego ogródka. Nie pamiętam roku, w którym do tego ogródka przenieśli się jednocześnie komendant wojewódzki w Bydgoszczy i szefowie czterech komisariatów w tym mieście.
A czy niefunkcyjni policjanci mogą liczyć na szybki wzrost sympatii i zaufania społecznego do nich? Nie byłbym tego taki pewien. Pokazały to już protesty rolnicze w ubiegły piątek. Ich uczestnicy dowiedli, że potrafią być równie nieobliczalni jak górnicy. Przed urzędem wojewódzkim w Bydgoszczy doszło m.in. do rozpalenia ogniska przed urzędem i spalenia kukły przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Incydent z kukłą skojarzył mi się ze słynną sprawą dwóch narodowców, którzy w 2017 roku w Katowicach na symbolicznych szubienicach powiesili portrety eurodeputowanych PO. Po sześciu latach spotkały ich w sądzie symboliczne wyroki skazujące i to nie za happening z szubienicami.
A jak dobry, życzliwy ludziom, ale i posłuszny szefom gliniarz powinien się zachować w sytuacji, gdy na jego oczach na ulicy płoną żywym ogniem ognisko i podobizna szefowej KE? I w dodatku cały polityczny establishment zgodnie twierdzi, że rolnicy w swych protestach mają rację.
