- Przejęcie przez jednego brokera do swojego portfela tak dużej liczby podmiotów jest swoistym skokiem na kasę - uważa Mirosław Jasik, prezes toruńskiej spółki.
Mirosław Krzemkowski, broker marszałka oraz członek Rady Nadzorczej Portu Lotniczego, twierdzi, że ubezpieczył portowi dwa samochody po to, by ratować sytuację.
Zarząd Województwa - o czym już informowaliśmy - zdecydował, by broker Mirosław Krzemkowski reprezentował marszałka w Radzie Nadzorczej Portu Lotniczego. Przypomnijmy, że Mirosław Krzemkowski wyjaśniał wówczas, że wygrał konkurs na przygotowanie specyfikacji przetargów na ubezpieczenie Urzędu Marszałkowskiego oraz podległych mu jednostek (szpitali, szkół, spółek) i że nie ubezpiecza mienia, które należy do Portu Lotniczego.
<!** reklama>Okazuje się jednak, że było inaczej. W październiku 2008 broker otrzymał pełnomocnitwo do reprezentowania interesów prezesa portu podczas negocjacji i zawierania umowy z PZU na ubezpieczenie dwóch samochodów ciężarowych.
- To była wyjątkowa sytuacja - tłumaczy Mirosław Krzemkowski. - Port Lotniczy miał kłopot, musiałem pomóc. Zrobiłem to nieodpłatnie. Niczego złego nie zrobiłem, wykorzystałem tylko swoją wiedzę i kontakty, bo gdyby samochody nie zostały szybko ubezpieczone, port nie mógłby ich używać. To nie byłoby uczciwe, gdybym nie pomógł.
Beatę Krzemińską, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego, zaskoczyła informacja o ubezpieczeniu aut. - Pan Krzemkowski będzie musiał wybrać: albo rada nadzorcza, albo ubezpieczanie portu - mówi Beata Krzemińska i podkreśla, że Urząd Marszałkowski nie wynagradza finansowo pracy swojego brokera.
Dodajmy, że po ostatniej publikacji otrzymaliśmy list od Mirosława Jasika, prezesa toruńskiej spółki Global Brokers, którego, m.in., zirytowało oświadczenie pani rzecznik Urzędu Marszałkowskiego.
- Jako prezes firmy brokerskiej, która w wyniku decyzji marszałka straciła dużego klienta na rzecz konkurencji, uważam - oświadcza Mirosław Jasik - że stwierdzenie pani rzecznik, iż nie ma żadnego konfliktu, jest swoistym cynizmem i rodzajem hipokryzji. Po decyzji marszałka znakomita większość firm brokerskich, które mają siedziby w Bydgoszczy, protestowała. Przejęcie przez jednego brokera do swojego portfela tak dużej liczby podmiotów jest swoistym skokiem na kasę, a nie korzyścią dla urzędu.