<!** Image align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/walenczykowska_hanna.jpg" >Choć wszyscy, którzy są dziś przy władzy, zgodnie oświadczają, że lotnisko jest bezcennym regionalnym priorytetem, to ono rozwija się najwolniej ze wszystkich polskich portów. Dlaczego?
Jak na moje oko - zewnętrznego obserwatora - powodów jest kilka. Pierwszym z nich jest to, że nierzadko do portu kuchennymi drzwiami włazili politycy. Harcowali w nim bez opamiętania. Zwłaszcza przed wyborami. Drugim - i chyba ważniejszym powodem - jest brak ciągłości w zarządzaniu spółką. Każdy nowy prezes, który mości się w portowym gabinecie, zaczyna wszystko od początku. Za każdym razem okazuje się, że poprzednicy zrobili coś nie tak, więc należy po nich „sprzątać”.
<!** reklama>
Lista błędów jest długa i zawiera liczne oskarżenia, na przykład o to, że wyprowadzono kasę, źle i bez głowy zbudowano terminal, donoszono mediom, podpisano umowy z nie tymi, co trzeba przewoźnikami i nie za takie, jakie trzeba pieniądze. A do tego wszystkiego, niczym wisienka na torcie, pojawił się zarzut prowadzenia bizantyjskiego stylu życia i pozorowanych negocjacji.
Każdy z minimum trzech ostatnich prezesów, niestety, nie miał okazji dokończyć dzieła. Dlatego to, czy ich plany były realne (na przykład - milion pasażerów w 2013 roku) na zawsze pozostanie tajemnicą.
Życzę więc obecnemu prezesowi, żeby miał okazję popracować w porcie długo. Wystarczająco długo, by mógł pokazać, że jego projekty to nie gruszki na wierzbie.