W piątek były praktycznie bez szans w walce w półfinale z Holenderkami, a wczoraj powtórzyły to samo w konfrontacji o brąz z Rumunkami.
No cóż, jeszcze niedawno taki wynik bralibyśmy w ciemno. I powiedzmy sobie uczciwie, że ta lokata to i tak ogromny sukces. Trener Kim Rasmussen stworzył zespół światowej czołówki niemal z niczego. Wcześniej zrobili to Bogdan Wenta i Michael Biegler z panami, ale przypomnijmy, że oni mieli do dyspozycji zawodników z arcysilnej Bundesligi i silniejszej polskiej ekstraklasy.
Szkoda, że żegnamy się z mistrzostwami bez fajerwerków, powtarzając wynik sprzed dwóch lat, ale dobrze, że wciąż jesteśmy wśród najlepszych. Teraz trzeba to udowodnić w kwalifikacjach do igrzysk. Może w Rio uda się przełamać klątwę czwartych lokat?