Ten znajomy zapis znalazł się wczoraj w prezentacji, przygotowanej i pokazywanej przez prezydenta Bruskiego, a podsumowującej pierwszych sześć miesięcy tego roku i dobra, jakie wynikają z nich dla budżetu miasta. „Zadanie wykonane” - bo są pieniądze na rozwój miasta. Rzeczywiście, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki skarbnika i prezydenta, po budżecie miasta kryzysu nie widać. Cyfry są coraz wyższe, a negatywne wskaźniki niższe. Mamy wyższe dochody, większą rezerwę, środki na pozyskanie unijnych pieniędzy, a w mieście nigdy tyle się nie budowało, co teraz.
Jestem zdumiony. Wczoraj nagle okazało się, że teraz nie jest ważne, że budżet ma takie dobre wyniki, bo wpływa do niego niemała kasa z opłat śmieciowych, a kiedyś ich nie było; nie jest też istotne, że miejskie finanse od początku tego roku zasilane są czynszami, które dotąd trafiały do ADM. Ratusz chwali się, że mamy w regionie jako miasto najwięcej ofert pracy... Trudno żeby ich nie było, skoro jesteśmy największym ośrodkiem gospodarczym województwa.
Statystyka i cyfry to królowe nauk, a czas przedwyborczy tylko to potwierdza. Dlatego teraz czekam na kolejne konferencje prasowe, także przedwyborcze, ale organizowane przez tę drugą (nawet - te drugie, bo jest ich więcej niż jedna) strony - oponentów politycznych Rafała Bruskiego. Nie wiem, czego się dowiem, oprócz może jednej rzeczy. Że tak źle w mieście jeszcze nigdy nie było.