https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Prokuratura sprawdzi, czy w MOPS mogło dojść do preparowania nieprawdziwych dokumentów

Grażyna Ostropolska
Państwo Wiszniewscy prowadzą rodzinny dom dziecka od 13 lat
Państwo Wiszniewscy prowadzą rodzinny dom dziecka od 13 lat
Pełnoletnia wychowanka rodzinnego domu dziecka na Osowej Górze, która miała twierdzić, że opiekunowie obrażają ją słowami: „Ty szmato”, „Ty k...” itp. zeznaje w sądzie, że nigdy takiej skargi w MOPS nie składała.

- Nie znam tych zeznań i nie mogę się do nich ustosunkować - mówi Renata Dębińska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. 9 maja kobieta złożyła w Prokuraturze Rejonowej Bydgoszcz-Południe zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przemocy psychicznej i fizycznej wobec byłych wychowanek Rodzinnego Domu Dziecka przy ul. Morszczukowej w Bydgoszczy. Przemocy miała się podobno dopuścić dyrektorka tej placówki Renata Wiszniewska, a za dowód przestępstwa mają posłużyć notatki psycholog Magdaleny W. z MOPS, sporządzone na podstawie jej rozmów z trzema wychowankami.
[break]

Jedna z nich to Agnieszka, od której psycholożka miała usłyszeć, że ciocia, czyli pani Renata Wiszniewska, obrzuca ją wyzwiskami typu „szmata” i „k ...”, co tak kształtuje jej charakter, że już nie reaguje na przezwiska w szkole.
To właśnie tę notatkę cytowała w maju anonimowa pracownica socjalna, udzielająca „wywiadu” jednej z lokalnych gazet. Wybuchł skandal, bo Renata i Czesław Wiszniewcy, od 13 lat prowadzący Rodzinny Dom Dziecka, nie zamierzali milczeć. - Zarzuty kierowane pod naszym adresem są wyssane z palca - oświadczyli i postanowili się bronić. Szło im kiepsko, bo słowa Wiszniewskich przeciw słowom i czynom urzędników, którzy podjęli decyzję o likwidacji Rodzinnego Domu Dziecka na Osowej Górze, okazały się zbyt słabe. Pisaliśmy o tym w publikacji „Trauma w domu dziecka” z 9 maja br.

- Dla dobra pani Wiszniewskiej, najlepiej byłoby o tej sprawie nie pisać, bo informacje, które posiadamy od usamodzielnionych wychowanek nie stawiają tej rodziny w dobrym świetle - mówiła nam wtedy dyrektorka MOPS. Sugerowała, że chodzi o drastyczne zachowania, więc prezydent jako pracodawca Wiszniewskiej natychmiast rozwiązał z nią umowę o pracę z art. 52. To się zmieniło. Renata Wiszniewska wystąpiła przeciw gminie Bydgoszcz z sądowym pozwem o przywrócenie jej do pracy i przedwczoraj...

doszło w sądzie do ugody

Umowa o pracę z Wiszniewską zostanie rozwiązana za porozumieniem stron, a pracodawca wypłaci jej 9 tys. zł odszkodowania.
- Poszłam na ugodę, bo placówkę, którą kierowałam, rozwiązano i nie mam gdzie wracać. Poza tym, proces mógł się toczyć nawet kilka lat, bo gminę stać na adwokata, a mnie nie - tłumaczy pani Renata.
Wiszniewscy twierdzą, że kochają to, co robią, więc złożyli w sądzie rodzinnym wniosek o utworzenie niespokrewnionej rodziny zastępczej dla dwóch podopiecznych: pełnoletniego Marcina i 16-letniego Radka. Marcin po ukończeniu 18 lat odrzucił propozycję zamieszkania w tzw. mieszkaniu chronionym, zaoferowaną mu przez MOPS. - Szkolny pedagog mnie przekonał, że jeśli chcę zdać maturę i iść na studia powinien zostać pod kontrolą cioci i wujka Wiszniewskich - tłumaczy. Ma zły przykład paru podopiecznych z ich domu dziecka, którzy po wyrwaniu się na wolność, przerwali naukę i popadli w kłopoty.

16 letni Radek po likwidacji Rodzinnego Domu Dziecka na Osowej Górze został przeniesiony do innej placówki. Chce wrócić do cioci i wujka Wiszniewskich, a w sądzie rodzinnym, który będzie o tym rozstrzygał, złożył takie zeznanie:
- Ciocia nie używa słów wulgarnych, nie wyzywa nas, a jak się zdenerwuje, to krzyknie jak każdy człowiek. Czasem wygoni nas do góry, żeby sobie posiedzieć i przemyśleć. Ja byłem zdenerwowany, że ciocię o takie coś posądzili. Jestem u niej od 12 lat i było mi przykro, jak tak o cioci powiedziano. Ja się u niej czuję bezpiecznie. Mnie...

panie z MOPS-u zniechęcały

do odwiedzania cioci. Mówiły, że ta sprawa będzie trwać latami i nie jest pewne, że tam wrócę. Ja przywiązałem się do cioci i kocham ją jak rodzinę. Chciałbym być u niej bez względu na wynik tej sprawy i nawet gdyby miała ją przegrać to chcę do tego czasu u niej być.

W tym samym sądzie zaznawała też 18-letnia Agnieszka, była podopieczna, która według psycholożki z MOPS miała się skarżyć, że ciocia Wiszniewska ją wyzywa od szmat i k...

- Było mi tam bardzo dobrze i nie chciałam z tego domu odchodzić. Czasem się z ciocią kłóciłyśmy, nie wyzywałyśmy się jednak. Ja nie składałam w MOPS żadnych wyjaśnień, ani nie zgłaszałam jakichś nieprawidłowości. Rozmawiałam z Laurą i ona twierdzi, że też nic takiego nie zgłaszała. Ja mam z ciocią i wujkiem dobre kontakty. Nie byliśmy wyzywani ani bici, a jedyną karą, jaką stosowali Wiszniewscy, był zakaz używania komputera - tak Agnieszka zeznała w sądzie.
- Naszym zadaniem jest dbanie o dobro dziecka i każde podejrzenia musimy zgłaszać w prokuraturze - tłumaczy dyrektor Renata Dębińska.

- Tajemnicą poliszynela jest, że chodziło o zlikwidowanie tej placówki, by poczynić oszczędności w miejskim budżecie i pozbyć się pyskatej Wiszniewskiej, która ciągle coś chciała dla swoich podopiecznych i nie kłaniała się w pas paniom z MOPS - podpowiadają nam wiewiórki z ratusza.

Wiszniewscy twierdzą, że na jednej z notatek psycholożki, dołączonych do zawiadomienia o rzekomym przestępstwie znęcania się nad podopiecznymi w ich domu, podano nieprawdziwą datę.

- Treść tej notatki wskazuje, że pani W. rozmawiała z Natalią w marcu ubiegłego roku, bo wtedy „podopieczna zamierzała się usamodzielnić”, a nie w marcu tego roku, jak podano w dokumencie przekazanym sądowi pracy i prokuraturze - wywodzą. - To jest interpretacja państwa Wiszniewskich - ripostuje Dębińska. Z Magdaleną W. nie udaje się nam porozmawiać, bo jest na urlopie.

- Śledztwo w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa przemocy psychicznej i fizycznej wobec byłych wychowanek Rodzinnego Domu Dziecka przy Morszczukowej przedłużono do 5 października, a to dotyczące zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa składania fałszywych zeznań przez dyrektorkę MOPS wszczęto 21 sierpnia - informuje prokurator Jan Bednarek.

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

z
zgadza się
jak pracownica MOPS może takie głupoty mówić, że należy wyrzucać literaturę?!! Przypomina mi się Farenheidt 911.
p
poszkodowani
W 2013 roku pojechaliśmy na wycieczkę do Lichenia organizowaną przez AVEN Travel i AVEN Group. Zapłaciliśmy za chudy obiad (kurczak z ryżem), który zjedliśmy. Po wyjeździe z restauracji w autobusie musiałem zwymiotować. W tym "zwrocie" widać było cały zjedzony przeze mnie chudy obiad z tamtej restauracji (kurczak z ryżem).WYCIECZKI Z AVEN TO STRATA CZASU, ZDROWIA I PIENIĘDZY! poza tym pracownicy AVEN byli do nas bezczelni, złośliwi i natrętni!
p
poszkodowani
Pracownice MOPS dręczą ludzi, obrażają, gadają bzdury, że należy palić literaturę! Koszmar!
n
nazirn
Kolejna sprawa smierdzaca przemocowcow spolecznych. Nie pierwszy raz rze specjaliści na cieplych posadkach oplaconych z naszych podatkow popelniaja nduzycia. Te matrony które znalazly sie na dyr posadkach powinny pozasuwac w marketach. Wtedy by zobaczymy jak dobrze mialy
...
Pani Wiszniewska sklada zawiadomienia na MOPS poniewaz sama już nie wie jak się bronic i wyszukuje byle czego i przeciąga .....tutaj nie zawinil MOPS ,jedyna winna osoba jest pani W, teraz bedzie wyszukiwac byle czego aby przeciagnac sprawę.Oliwa nierychliwa,ale sprawiedliwa...
i
izabela
Jak nie nagrasz na żywo to nie uwierzą -MOPS cały powinien być skontrolowany nie tylko Domy Dziecka. W krajach Uni Urop.nikt zasiłku nie dostanie kto ma samochód, nieruchomości lub spadki otrzymuje u nas nie bierze się tego pod uwagę ????
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski