Zobacz wideo: Zimowe atrakcje Bydgoszczy w sezonie 2021/2022
Tego chyba nikt się nie spodziewał. W czasie środowej sesji rady miasta punkt dotyczący podwyżki dla prezydenta (dodajmy obligatoryjnej, wynikającej z przepisów ustawy o płacach osób zajmujących kluczowe stanowiska) znalazł się na jej końcu, pod wieczór. Ale to nie zmęczeniem radnych tłumaczyć można to, co stało się w tym punkcie dyskusji. Radni mogli podwyższyć uposażenie najważniejszej osoby w mieście w pewnych widełkach sięgających od 80 do 100 procent górnego pułapy określonego w ustawie. Początkowo żaden klub nie chciał wziąć na siebie pierwszy propozycji podwyżki dla prezydenta.
To Cię może też zainteresować
- Zalando inwestuje w Bydgoszczy i Białych Błotach. Pracę znajdzie ponad 4 tys. osób
- Zasiłek opiekuńczy na dziecko a nauka zdalna. Komu będzie przysługiwał zasiłek?
- Tłok pod polikliniką w Bydgoszczy. Dyrekcja ubolewa, że pacjenci tak się zachowują
- Baseny w Bydgoszczy - niektóre są zamknięte, bo klienci się nie myją
Ostatecznie jednak to szef klubu radnych PiS Jarosław Wenderlich złożył pierwszą propozycję regulacji zarobków – zaskoczenia nie było, zaczął od 80 procent najwyższego pułapu.
Radni Lewicy i KO stanęli przed trudnym zadaniem i musieli zaproponować coś więcej. Tak zwany złoty środek starała się znaleźć Anna Mackiewicz wraz z Elżbietą Rusielewicz (obie pełniły niegdyś stanowisko zastępcy prezydenta Bydgoszczy). Radna Anna Mackiewicz oceniła, że 80 procent stawki maksymalnej mogłoby świadczyć o tym, że pracy prezydenta się nie docenia, natomiast 100 procent oznaczałoby pewną rozrzutność w sytuacji, gdy budżet miasta trzeszczy w szwach. Kompromisowa zatem propozycja sięgnęła 90 procent kwoty maksymalnej.
Wydawało się, że sprawa została rozstrzygnięta, skarbnik miasta przedstawił jeszcze radym dokładne zarobki dla różnych wariantów podwyżki i można było uchwałę głosować. Wtedy jedna stała się rzecz nieoczekiwana, radny Bogdan Dzakanowski, członek klubu radnych PiS poprosił o wyliczenie podwyżki na poziomie 95 maksymalnego pułapu po czym złożył wniosek o taką podwyżkę. Po odrzuceniu wniosku PiS przegłosowano wniosek radnego jako najdalej idący i w ten sposób prezydent będzie zarabiał więcej niż chcieli początkowo jego radni. Na sali zapanowała pewna konsternacja, bo radny Bogdan Dzakanowski to jeden z największych przeciwników prezydenta, który zawsze korzystał ze sposobności, by wejść z nim w jakiś konflikt, jeden z nich zresztą skończył się na sali sądowej.
Dyskusja po sesji przeniosła się do mediów społecznościowych. Radny Paweł Bokiej z PiS ironicznie pogratulował radnym KO nowego kolei w ich klubie.
- Na dzisiejszej sesji Rady Miasta Bydgoszczy, Klub Radnych Platforma Obywatelska Bydgoszcz wzmocnił radny Bogdan Dzakanowski - szczerze gratuluję transferu! - napisał na swoim profilu na FB.
- Nigdzie się nie wybieram, jestem ciągle radnym niezależnym w klubie PiS - mówi Bogdan Dzakanowski. - Radny Bokiej w swoim wystąpieniu zapowiadał, że pewnie niektórzy będą zaskoczeni tym, jak zagłosujemy - przypomniał radny. Dlaczego jednak "dał" prezydentowi więcej niż proponowali radni KO?
- Nie może być tak, że prezydent największego miasta w regionie zarabia tyle, ile prezydent Inowrocławia. Nie chodzi o to, że prezydenta lubię czy nie lubię, sam swego czasu bylem doradcą prezydenta i wiem, jak ciężka to praca, w świątki, piątki i niedziele. Stąd moja propozycja. Ale złożyłem ją dopiero, gdy upewniłem się, że doszło do porozumienia ze związkami zawodowymi i pracownicy samorządu - nie tylko ratusza, ale instytucji mu podległych - dostaną podwyżki. Nie powinno być tak, że prezydent dostanie więcej, a jego pracownicy nie - uważa Bogdan Dzakanowski.
Ostatecznie wszyscy radni lewicy jak i KO (poza nieobecną na sesji Pauliną Jankowską) zagłosowali „za”, natomiast radni PiS wstrzymali się od głosu. Wniosek poparł również Bogdan Dzakanowski, a Szymon Róg i Grażyna Szabelska (boje PiS) głosu nie oddali. Rafał Bruski zarabia teraz 20 410 zł brutto.
