Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premiera tygodnia: "Zaułek koszmarów" - czyli dlaczego lubimy być oszukiwani? (recenzja)

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski

Człowiek to wbrew pozorom istota dosyć prosta. Ot, na przykład szybko i sprawnie jest w stanie uwierzyć w to, w co bardzo chciałby wierzyć -natychmiast horyzont mu się zawęża, z klapek na oczach robią się klapy, a racjonalność myślenia wyparowuje. I daje wodzić sobą za nos jak to dziecię niewinne... Ale w końcu nie tylko na tym prostota naszej obsługi polega, o czym bohaterowie filmu „Zaułek koszmarów” przekonują się często i gęsto.

Nowy film Guillermo del Toro to niewątpliwie premiera tygodnia, bo i reżyser o talentach bardzo osobnych, i aktorzy ekstraligowi, i budżet mocarny. Do tego pan Del Toro sięga – bardzo konsekwentnie - po formułę czarnego kryminału, zwanego przez znawców wyrafinowanych kinem noir. Czyli kinem mroku, klimatu, zła walczącego z dobrem o duszę człowieczą i permanentnego niepokoju nie tylko moralnego, ale kwestionującego wszystko. Kino noir świetnie znane jest od dekad, ale dziś odtwarza się je głównie w irytujących stylizacjach… Jasne, Del Toro też stylizuje, ale jego opowieść jest jednak na poważnie. I to jest pewien problem – bo o ile sama forma jest jak zwykle u tego reżysera przebogata, to formuła wydaje się momentami z lekka archaiczna.

Tak więc przenosimy się do Ameryki przełomu lat 30. i 40. Pewien straumatyzowany jegomość dołącza do objazdowego jarmarku – pełnego dziwów, obrzydliwości i iluzji, mającej wykorzystywać pragnienia i strachy bliźnich. Jest „świr” zagryzający kurczaki, jest kobieta-pająk i człowiek-guma, jest i duo jasnowidzów, które opracowało system komunikacji, by tumanić gawiedź. Nasz bohater opanowuje system i wkrótce ląduje w wielkim świecie wielkiego miasta, gdzie tumani obywateli lepszej kategorii, też dzięki poznanej pani psychoanalityk i tajemnicom jej gabinetu. Wkrótce decyduje się na numer, którego ofiarą ma być bardzo niebezpieczny człowiek.

Czegóż tu nie mamy? Jest i cały katalog psychologicznych powodów takich, a nie innych zachowań człowieczych, jest łatwość manipulacji naszymi zmysłami, której zresztą chętnie ulegamy, jest zło wciągające jak bagno, bo kiedy damy mu palec, to za chwile weźmie rękę, a potem nas całych, aż po kapelusz, są też te proste motywy - jak stara dobra chciwość - które kierują naszym życiem. A z drugiej strony mamy też walkę o klasowy awans, w której każda metoda jest dobra. Del Toro kapitalnie obudowuje to wizualnie i dźwiękowo, można więc wsiąknąć w ten film, jak w dobry pokaz mistrza iluzji, żonglującego symbolami… Albo nie można. Bo „Zaułek koszmarów” na pewno nie każdego uwiedzie, a tych, których nie uwiedzie, zapewne nieco znuży. Też mam zresztą wrażenie, że film mógłby być nieco krótszy.

W każdym razie nie zawiedli pana Del Toro aktorzy, zwłaszcza dwoje. Bradley Cooper z reguły nie zawodzi, ale tu jest wyjątkowo dobry – jego bohatera lubimy i nie znosimy jednocześnie. Cate Blanchett przypadła rola klasycznej czarnokryminałowej femme fatale. I jest taka jak trzeba. Jak się pojawia na ekranie, wszyscy dookoła robią się jacyś mniejsi.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Premiera tygodnia: "Zaułek koszmarów" - czyli dlaczego lubimy być oszukiwani? (recenzja) - Nowości Dziennik Toruński