W cieniu tanecznych pikników, wczasowych flirtów i głośnych festiwali w sanatoryjnych salach rehabilitacyjnych i basenach ludzie walczą z niesprawnością i bólem.
<!** Image 2 align=right alt="Image 8250" >Wbrew pogłoskom o zamykanych sanatoriach, miejsc dla kuracjuszy przybywa i dziś Ciechocinek dysponuje ponad czterema tysiącami łóżek w szpitalach uzdrowiskowych, sanatoriach i prewentoriach. A wbrew pojawiającej się czasem opinii, że balneologia to przestarzałe hochsztaplerstwo, wyspecjalizowana kadra medyczna stosuje zabiegi z wykorzystaniem metod naturalnych, ale przy pomocy najnowocześniejszej aparatury.
Wiara czyni cuda?
- Wyjeżdżam stąd zdrowsza, lżejsza i bardziej sprawna - zapewnia pani Teresa z Gdańska. Podobnie jak pan Henryk z Siedlec, który po latach spędzonych za kierownicą autobusu ma problemy ze stawami. Podobnie jak pani Helena z Elbląga, której córka jest już trzecim pokoleniem ciechocińskich kuracjuszek, bo w minionych dziesięcioleciach przyjeżdżała tutaj także jej babka i matka.
<!** Image 3 align=left alt="Image 8251" >Choć latem przynajmniej połowa sanatoryjnych miejsc jest sprzedawana za pełną cenę, wszyscy nasi rozmówcy przyjechali do uzdrowiska na podstawie wystawionych przez lekarza skierowań.
- Ciechocinek to nie Lourdes, cudów nie ma – śmieje się pani Ewelina z Wielkopolski. – Ale staram się tutaj przyjeżdżać co roku, raz na turnus refundowany, a raz na własny koszt. Uważam, że ciechocińskie solanki mają zbawienny wpływ na zahamowanie postępów mojej przewlekłej choroby.
W Ciechocinku narodziła się słynna w świecie polska szkoła rehabilitacji profesora Adama Grucy, a nizinne położenie kurortu, skuteczna walka z architektonicznymi i komunikacyjnymi barierami oraz dobroczynne działanie zabiegów sprawiają, że niewiele jest w Polsce miejsc równie przyjaznych dla osób poruszających się na wózkach inwalidzkich.
Balneologia na cenzurowanym
- Nie tylko „tabletkujemy” i „rżniemy”, jak medycyna tradycyjna – twierdzi dr Jan Wiaderny, naczelny lekarz uzdrowiska w Ciechocinku. - Tutaj znakomicie poprawia się sprawność kuracjuszy. Tymczasem opinia o leczeniu uzdrowiskowym jest niezasłużenie coraz gorsza. Już się nawet mówi, że lepiej przeznaczać pieniądze na leczenie chorób nowotworowych i innych.
<!** Image 4 align=right alt="Image 8252" >Lekarze w kurortach mogą tylko ubolewać, że zaledwie 1 procent ogólnej kwoty na ochronę zdrowia przeznacza się na leczenie uzdrowiskowe. A jest ono nie tylko bardziej efektywne w zwalczaniu wielu chorób przewlekłych, ale także o wiele tańsze. Pozwala na skrócenie okresu hospitalizacji i szybsze przywrócenie zdolności do pracy.
- Udany zabieg chirurgiczny lub zastosowanie silnie działającego leku pozwalają na natychmiastowe uzyskanie wyniku - przyznaje profesor Irena Ponikowska, prezes Polskiego Towarzystwa Balneologicznego. Jednak za szybkie rezultaty trzeba zapłacić skutkami ubocznymi. Przy czym o ile pozytywne skutki leczenia farmakologicznego ustępują zaraz po odstawieniu lekarstwa, to efekty leczenia uzdrowiskowego utrzymują się przynajmniej dwa lata.
