Pacjentom, którzy korzystali z zabiegów na oddziale rehabilitacyjnym w szpitalu oferują swoje usługi dyrektorzy inowrocławskich sanatoriów. <!** Image 2 align=none alt="Image 206473" sub="Sanatoria dysponują specjalistycznym sprzętem i zatrudniają wykwalifikowanych fizjoterapeutów. Mogą więc przejąć pacjentów likwidowanego szpitalnego oddziału rehabilitacji / fot. Renata Napierkowska">
Stanie się to realne wtedy, jeśli Narodowy Fundusz Zdrowia zwiększy kontrakty.
Likwidacja szpitalnego oddziału rehabilitacyjnego budzi duże emocje. Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej tą sprawą zajmowali się radni. - Wyrażamy sprzeciw wobec likwidacji tego oddziału. Uzasadnienie jest takie, że spowoduje to utrudnienia w dostępie do usług rehabilitacyjnych. Występujemy też z apelem do dyrektora NFZ, by po ewentualnej likwidacji oddziału pieniądze, jakie otrzymywał szpital, przeznaczone zostały na świadczenie tego typu usług w Inowrocławiu. Jednocześnie ubolewamy, że szpital, który jest placówką publiczną za zgodą organu prowadzącego kieruje się wyłącznie ekonomią - mówi przewodniczący Rady Miejskiej, Tomasz Marcinkowski. Pacjenci, którzy korzystali do niedawna z rehabilitacji na szpitalnym oddziale nie muszą być pozbawieni pomocy.
W Inowrocławiu funkcjonuje pięć sanatoriów. Dyrektorzy są gotowi przejąć pacjentów, którzy wymagają rehabilitacji. - Mamy odpowiednią bazę, sprzęt i wykwalifikowanych ludzi, możemy bez problemu świadczyć usługi rehabilitacyjne. Warunek jest taki, żeby te pieniądze, które w ramach kontraktu otrzymywał szpital, zostały rozdzielone pomiędzy sanatoria - twierdzi prezes Uzdrowiska Solanki, Tadeusz Chęsy.
Stacjonarne całodobowe usługi rehabilitacyjne oferuje również sanatorium Energetyk. Pozostałe trzy - Oaza, Modrzew i Przy Tężni - mogą przejąć część ambulatoryjną. Takie usługi nadal też będzie świadczył szpital. - Takie samo stanowisko przedstawiłam na spotkaniu z radnymi. Chodzi o to, by ani złotówka z tego szpitalnego kontraktu na rehabilitację nie trafiła do placówek spoza Inowrocławia - przekonuje prezes sanatorium Oaza Urszula Iwicka.
Jak zgodnie przyznają szefowie sanatoriów, usługi rehabilitacyjne są w Polsce niedofinansowane i w ramach obecnych kontraktów nie są w stanie przyjmować większej liczby pacjentów. Brak pieniędzy wydłuża też okres oczekiwania na zabiegi.
Wątpliwości, co do przejęcia wszystkich pacjentów szpitala ma prezes sanatorium Przy Tężni, Adam Skowroński. - Żadne sanatorium nie ma szpitala uzdrowiskowego. Nie jest więc możliwe, byśmy przejęli wszystkich pacjentów, na przykład tych, którzy są świeżo po operacjach. Pewne zabiegi i tak powinien wykonać szpital. Złotówka za punkt w rehabilitacji jest stanowczo za niską kwotą, a leczenie jest niedofinansowane - twierdzi. <!** reklama>
Część zabiegów związanych z wczesną pooperacyjną rehabilitacją będą nadal wykonywać poszczególne szpitalne oddziały. Jak twierdzą prezesi sanatoriów, nie ma przeszkód, by w Inowrocławiu powstał szpital uzdrowiskowy, jednak jego utworzenie uzależnione jest od odpowiedniego dofinansowywania przez NFZ.
