Na razie mamy etap przepychanek między sąsiadami, przepychanek oczywiście ważnych z punktu widzenia interesów poszczególnych miast. Kiedy przepychanki się skończą (bo zmusi nas do tego prosta logika rozdziału środków w nowej perspektywie unijnej), trzeba będzie stanąć mocno na ziemi, rozejrzeć się. Bydgoszcz z Toruniem tworzą organizm miejski, który z powodzeniem może konkurować z Poznaniem czy Trójmiastem.
CZYTAJ TEŻ:Z Bydgoszczy do Torunia popędzimy 120 km/h!
W dobie szybkiej komunikacji to, że ktoś mieszka w B, a pracuje w T lub na odwrót, nie stwarza większego problemu. Zrewitalizowana linia kolejowa, łącząca B z T, to ważny krok do utworzenia BiT City, zacieśnienia siatki połączeń osobowych między oboma miastami. Mówię nie tylko o pociągach, ale o międzyludzkich relacjach, bo to one ostatecznie będą budulcem przyszłego organizmu dwumiasta. Pomiędzy Gdańskiem, Sopotem a Gdynią również dochodzi do tarć i wojenek ambicjonalnych. To normalne w takiej strukturze. Ale nikt tam nie mówi o rozpadzie Trójmiasta. To się po prostu nikomu nie opłaca. W ślad za rozwojem infrastruktury winno iść myślenie władz lokalnych (zwłaszcza wojewódzkich) kategoriami dwumiasta, a nie kategoriami partykularnych interesów. Lokalni patrioci i tak będą kochać, i robić swoje.