W czwartek (7 lipca) w Warszawie ma się odbyć protest rolników z Agrounii, którzy będą manifestować swoje niezadowolenie związane z wysokimi cenami nawozów, paliwa oraz niekontrolowanym – ich zdaniem – napływem zboża z Ukrainy, który powoduje spadek opłacalności rodzimej produkcji. Z województwa lubelskiego do stolicy ma wyjechać kilka autokarów z działaczami Agrounii, m.in. Jarosław Miściur. Jego zdaniem ukraińskie zboże, które przez Polskę miało trafić do krajów afrykańskich i na Bliski Wschód rozlewa się po kraju.
– To powoduje obniżenie cen i destabilizację rynku zboża – twierdzi Miściur.
Jednak zdaniem posła Jarosława Sachajki (Kukiz’15), zastępcy przewodniczącego Sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, spadek cen zbóż to konsekwencja paniki związanej z rosyjską agresją na Ukrainę.
- Jak zaczęła się wojna ceny wystrzeliły w górę. Większość rolników nie sprzedawało więc swojego zboża licząc na to, że jego cena przebije pułap 2 tys. zł za tonę – mówi poseł Jarosław Sachajko. I zauważa, że rolnicy, którzy wcześniej nie sprzedawali zboża, teraz przed nadchodzącymi żniwami chcą opróżnić swoje magazyny. - Nagle wszyscy rzucili się do sprzedaży, a ponieważ przez 2-3 miesiące nie sprzedawano zboża, to nagle na rynku pojawiło się jego dużo, więc ceny są niższe – zaznacza.
Z danych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi wynika, że od 24 lutego do 6 czerwca do Polski trafiło 520 tys. ton kukurydzy z Ukrainy w porównaniu do 1 tys. ton w analogicznym okresie 2021 r. W tym samym czasie wwieziono z Ukrainy do Polski 528 tys. ton pszenicy, kiedy rok wcześniej było to 1,4 tys. ton tego zboża. Takie ilości, to zdaniem posła Kukiz’15, nie powinien być znaczący problem polskiej wsi.
- Problem jest ze zbożem tranzytowym, którego przybywa, a które jest po drodze kradzione i w ten sposób zostaje na polskim rynku. Dziwię się tylko lokalnym firmom skupującym, które zamiast kupować zboże od Polaków, kupują od złodziei i oszustów, psując nasz rynek – uważa poseł Sachajko.
Sprawą zboża z Ukrainy interesuje się też Lubelska Izba Rolnicza. Jej prezes Gustaw Jędrejek, domaga się wyjaśnień, która z instytucji sprawuje kontrolę nad ilością importowanego zboża z Ukrainy, czy posiada ono dokumenty potwierdzające ich jakość.
– Chcemy wiedzieć czy to zboże jest w jakiś sposób zabezpieczone plombami urzędowymi przed otwarciem – informuje prezes Gustaw Jędrejek.
Według posła Jarosława Sachajki szansą na poprawę sytuacji mogłoby być zamontowanie w tirach, które wjeżdżają z ukraińskim zbożem do Polski, nadajników GPS.
- Wtedy będzie wiadomo, gdzie to zboże trafia. Jeśli rzeczywiście ktoś oszukuje, to GPS-y tę sprawę by wyjaśniły – podkreśla poseł Sachajko. I deklaruje, że będzie w tej sprawie rozmawiał z wicepremierem, ministrem rolnictwa i rozwoju wsi Henrykiem Kowalczykiem.
- Nie wiem czy ktoś kradnie to zboże, czy nie, bo nie mam na to żadnych dowodów. Problemem jest to, że nie trafia ono tam gdzie powinno, dlatego odpowiednie agencje i służby powinny rejestrować ilość zboża, które wjeżdża do Polski i wyjeżdża z kraju i skutecznie egzekwować prawo w tym zakresie – przekonuje Jarosław Miściur z Agrounii.
Tymczasem resort rolnictwa już zapowiada kontrolę importerów ukraińskiego zboża.
- Chcemy ich rozliczyć i sprawdzić, jak wygląda w praktyce deklaracja przewozu. W połowie sierpnia powinniśmy mieć pierwsze dane w tej sprawie – powiedział Rafał Mładanowicz, pełnomocnik ministra rolnictwa ds. współpracy z Ukrainą w rozmowie z portalem farmer.pl.
- 73. rocznica „Cudu lubelskiego”. Przez miasto przeszła uroczysta procesja [ZDJĘCIA]
- Motor gromi kolejnego rywala. Apator bez szans w Lublinie (ZDJĘCIA)
- Potańcówka w stylu retro w Muzeum Wsi Lubelskiej. Zobacz zdjęcia
- Ćwiczyli jogę na placu Litewskim. Zobacz zdjęcia
- „Czepki” zadbają o zdrowie! Uprawnienie do wykonywania zawodu znajdzie część z nich
- Zapraszamy na podniebną wycieczkę na pokładzie samolotu Antonov-2. Zdjęcia
