Panowie piłkarze nożni będą nam więc wspólnotę odbudowywać - i nikt nawet nie zaprotestuje, bo przecież opozycja z PO to też znani spece od haratania w gałę.
Prezes liczy zapewne, że piłkarze odbudują też przy okazji wyniki „Jedynki”, która zanotowała właśnie najgorszy rezultat w historii badań oglądalności.
To odbudowywanie kosztować będzie słono, ale od czego nowa opłata audiowizualna, pobierana razem z opłatą za prąd? Wpływy szacuje się na ponad 2 miliardy rocznie, ale mam wrażenie, że nie docenia się talentów Polaków-szaraków, którzy już dumają nocami, jak tę opłatę obejść.
Bo generalnie jakoś nie trafia do nich argument, że media publiczne to taki sam cud-miód, jak publiczna służba zdrowia czy publiczna szkoła.
Doroczny wagon pieniędzy z nowej opłaty doprowadzić może w każdym razie do powtórki z psucia rynku reklamowego, które kiedyś już pustoszyło nam media. Bo TVP będzie mogła zbić ceny reklam, ale Polsat i TVN będą musiały.
A tak w ogóle to te zapasy telewizyjne przypominają mi konkurs tańca na „Titaniku”. Telewizje ogólne tracą z roku na rok i tracić będą, niezależnie od tego, kto będzie prezesem i kto będzie prezesem wszystkich prezesów.
A jak będą tracić, to będą się zmieniać w telepotwora napakowanego coraz tańszą rozrywką. Po prostu taki urok medialnej rewolucji. Spytałem ostatnio gromadkę studentów, kto z nich ogląda główne kanały TV.
Popatrzyli na mnie tak, jakbym pytał ich o to, kto używa krzemienia do krzesania ognia. I oni już na pewno nie przejmują się tym, kto będzie kolejnym prezesem.