[break]
Kilkanaście dni temu na jeździe bez ważnego biletu wpadł bydgoszczanin, który jechał tramwajem, przewożąc niewielki rowerek. Kontrolerzy obiecali, że jak przejedzie się w obie strony, odpuszczą mu karę. Całość zdarzenia została nagrana, nieszczęśliwie dla kontrolera sytuację uwiecznił też na filmie inny pasażer. Gdy sprawa wyszła na jaw, kontroler stracił pracę, a wszyscy jego koledzy z Renomy zostali „zaproszeni” do ZDMiKP na dodatkowe szkolenia z zasad przeprowadzania kontroli.
- Sytuacja została wyjaśniona, kontrolerzy przepraszali, zdając sobie sprawę, że takie zdarzenia uderzają w wizerunek nie tylko „Renomy”, ale również ZDMiKP - mówi Krzysztof Kosiedowski, jego rzecznik.
PRZECZYTAJ:Konduktorzy w autobusach i tramwajach? Tak, jeśli mamy dodatkowe 30 milionów
Po tym wygłupie na głowy kontrolerów posypały się gromy. Część internautów podsuwa pomysł Wrocławia, w którym o zamiarze kontroli na konkretnych liniach informuje przewoźnik. Inni zastanawiają się, czy kontrolerów nie można zastąpić konduktorami. Ci nie wpuszczaliby gapowiczów, ale również pilnowali porządku. Konduktorzy pojawili się w autobusach w roku 2004, ale potem pomysł upadł. Dlaczego?