Ratuszowe programy przywracające kanałowi świetność, rewitalizacje, ba - nawet takie drobiazgi, jak uruchomienie tramwajów wodnych czy ściągnięcie niemałej, dziś już muzealnej barki. I to wszystko? Ano nie - mamy ślady dawnej rzecznej świetności miasta - w Szczecinie pływa nasza „Ondyna”, a niedawno entuzjaści namierzyli prawdziwego weterana dwóch wojen - holownik bocznokołowy „Lubecki”.
Kto będzie się nim cieszyć, jeśli plan wypali? Warszawa, bo będzie miała na Wiśle wielką pływającą atrakcję. Pomyśleć, że jeszcze parę lat temu „Lubecki” bił po oczach zardzewiałym kadłubem na lądzie w bydgoskim porcie rzecznym... Miasto na „Ondynę” pieniędzy nie da. O odkupieniu „Lubeckiego” nikt nie pomyśli, bo pewnie koszty za duże. A ja chciałbym zobaczyć te statki na Brdzie. Pomarzyć przed świętami sobie można.
PRZECZYTAJ:Nasz zardzewiały weteran dostaje nowe życie. Niestety, pływać będzie w stolicy