Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Politycy, wilki i kumaki na drodze

Grażyna Ostropolska
Toruń, położony przy autostradzie A-1, staje się ważnym węzłem komunikacyjnym. Jeśli Bydgoszcz nie doczeka się, i to szybko, drogi ekspresowej S-5, może stać się... zapyziałą prowincją.

Toruń, położony przy autostradzie A-1, staje się ważnym węzłem komunikacyjnym. Jeśli Bydgoszcz nie doczeka się, i to szybko, drogi ekspresowej S-5, może stać się... zapyziałą prowincją.

<!** Image 2 align=none alt="Image 185828" sub="Tak będą wyglądały (tu obraz trochę przerysowany) wiszące ogrody nad drogami szybkiego ruchu. Fot. Dariusz Bloch, Collage Kamil Mójta">

Gdy w październiku z fanfarami otwierano nowy odcinek autostrady A-1 między Nowymi Marzami a Toruniem, ważyły się losy drogi ekspresowej S-5, która miała być bydgoskim oknem na świat. Czy nim będzie, zdecydują najbliższe tygodnie.

Do tej pory nad „piątką” wisiała czyjaś klątwa lub zwyczajny pech. A to urzędnicy wysokiego szczebla torpedowali szybkie rozpoczęcie budowy. A to na drodze do wytyczenia trasy stawały... wilki, kumaki i nietoperze. Te ostatnie od 16 lat latały nad obwodnicą Świecia, ale właśnie teraz ich obrońcy zażądali analiz, dotyczących tego, czy druga jezdnia ekspresowej S-5 (z Nowych Marz do Bydgoszczy) nie zaburzy nietoperzom lotu. Sprawdzenie tego wymagało czasu i pieniędzy, ale drogowcy i Rejonowa Dyrekcja Ochrony Środowiska

dmuchają na zimne,

więc woleli zlecić ekspertyzę niż narazić się na ataki ekologów, którzy potrafią wstrzymać budowę. Powstał raport z inwigilacji nietoperzy i już wiadomo, że S-5 nie zagrozi skrzydlatym ssakom, hibernującym w świeckim zamczysku, toruńskich fortach i grudziądzkiej cytadeli.

<!** reklama>Przeszkodą w budowie A-1 nieopodal Torunia były... Bombina bombina, czyli kumaki nizinne. Te czerwonocentkowane, kilkucentymetrowe płazy, pokryte gruczołami jadowymi, są zmorą drogowców. Kumak żyje w kałużach, a nawet w koleinach polnych dróg i jest w Polsce pod ścisłą ochroną. Drogowcy patrolowali plac budowy A-1 od wiosny do jesieni. - Przenieśliśmy 14 tysięcy żab w inne miejsca i choć były one odległe, to zdarzało się, że kumaki wracały - wspomina Marek Kowalczyk, dyrektor Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Bydgoszczy.

Bombina bombina pojawiły się też na terenie planowanej drogi S-5 w okolicy Kowalewa, co poskutkowało opracowaniem (w 2010 r.) nowego przebiegu zaplanowanej obwodnicy. Wtedy z kolei zaprotestowali mieszkańcy zlokalizowanego tam nowego osiedla, których nikt o zmianie przebiegu „piątki” nie uprzedził. Zmieniono też przebieg północno-zachodniej obwodnicy Bydgoszczy, by ominąć gniazda bociana czarnego.

- Ochrona środowiska na A-1 przekroczyła 20 proc. kosztów jej budowy - oblicza dyrektor Kowalczyk. Wskutek interwencji ekologów drogowcy zbudowali 70 podziemnych przejść

dla płazów i gadów

na liczącym 62 km odcinku A-1. Stworzyli tam kilkadziesiąt zbiorników retencyjnych do podczyszczania spływających z autostrady wód. Powiększyli i pogłębili kilka okolicznych stawów, do których przesiedlili chronione żabki.

<!** Image 3 align=none alt="Image 185828" sub="Węzeł Lubicz na otwartym w październiku ubiegłego roku odcinku autostrady A-1 Nowe Marzy-Toruń. Fot. Archiwum">Kolejnym ukłonem w stronę przyrody będzie obowiązkowa przemiana naziemnych przejść nad drogami szybkiego ruchu w

wiszące ogrody.

Wkrótce gołe kładki zamienią się w obsadzone roślinami zielone korytarze. Mają one sprzyjać swobodnym wędrówkom zwierząt. - Na odpowiedniej nawierzchni z zamontowanym systemem nawadniania posadzimy pięcioletnie rośliny określonych gatunków i będziemy je pielęgnować - zapowiada dyrektor Kowalczyk. W wiszący ogród zamieni się, m.in., przejście nad drogą S-5 między Białymi Błotami a Stryszkiem. Zazielenią się też nowe kładki nad autostradą A-1. Jedną z nich stworzono na potrzeby... wilka.

- Mamy problem, bo w Kujawsko-Pomorskiem pojawiła się wataha wilków. Łazi tam i z powrotem. Robi około 60 km dziennie - słyszymy w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Teraz wataha upodobała sobie teren na wschód od Torunia, ale niewykluczone, że wybierze się na zachód w okolice Bydgoszczy i... będzie szukać przejścia nad S-5. W którym miejscu nowej szosy ekspresowej trzeba będzie przerzucić zieloną kładkę dla watahy wilków lub stada jeleni, drogowcy będą wiedzieć za rok. Jak dobrze pójdzie, bo przyjęty w 2010 roku harmonogram budowy 130-kilometrowego odcinka S-5 z Nowych Marz do Gniezna legł w gruzach. Do końca grudnia miał być gotowy projekt drogi, w lipcu tego roku planowano zawrzeć umowy na roboty budowlane, a tymczasem inwestor jest na etapie koncepcji programowej, która miała być gotowa przed rokiem. Nie jest gotowa do dziś, bo do sporządzonego przez brytyjską firmę konsultingową Scott Wilson opracowania wniesiono prawie

dwieście uwag

i Zespół Oceny Przedsięwzięć Inwestycyjnych z dyrektorem GDDKiA w Bydgoszczy na czele skierował dokument do poprawki. - Scott Wilson przysłał nam poprawioną koncepcję programową S-5 dopiero 10 lutego. Jest ona teraz weryfikowana przez zewnętrznych ekspertów z dużego biura projektowego - informuje Marek Kowalczyk i dodaje: - Prawdopodobnie w ciągu najbliższych tygodni dowiemy się, czy to opracowanie jest na tyle dobre, by się nad nim pochylić i przystąpić do kolejnego etapu inwestycji.

Bydgoszczanie chcą wierzyć, że zła passa i nieprzyjazna atmosfera wokół długo wyczekiwanej „piątki” bezpowrotnie minęła, a jej budowa nabierze tempa. Jeszcze rok temu los ekspresówki był niepewny. Z ministerstwa infrastruktury wyciekły wtedy informacje o wyrzuceniu (w ramach budżetowych oszczędności) S-5 z planu budowy dróg krajowych na najbliższe lata. Miał być skończony jedynie krótki odcinek drogi między Poznaniem a Wrocławiem, a cała S-5 miała powstać w 2026 r. Zaprotestowali wszyscy, którym Bydgoszcz miła. Składano podpisy pod petycjami o przywrócenie finansowania S-5. Minister Grabarczyk zapewniał, że nie ma w tej sprawie decyzji, a jedynie wstępna analiza przygotowań dróg, ujętych w narodowym planie budowy, ale

niepokój w regionie rósł.

Już wtedy przygotowanie ważnego dla Kujaw i Pomorza odcinka S-5, od Nowych Marz do Gniezna, było mocno opóźnione. W bólach rodziła się decyzja środowiskowa dla tej inwestycji. Wniosek, wysłany w 2008 r. przez ówczesnego wojewodę Rafała Bruskiego, 7 miesięcy przeleżał w Ministerstwie Środowiska. Potem GDDKiA otrzymała lakoniczne pismo, z którego wynikało, że decyzję środowiskową dla S-5 wydadzą nowo powołane instytucje: Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, jej „generalny” odpowiednik GDOŚ, a odbędzie się to w ramach zmienionej ustawy o ochronie przyrody. - Wtedy okazało się, że w starym dokumencie zmienić musimy wszystko, a nowe przepisy są tak niejasne, że każda instytucja, każdy człowiek ma prawo wnieść swoje uwagi do planowanej inwestycji i trudno z nimi rzeczowo polemizować - tłumaczy Kowalczyk. W lipcu 2010 r. RDOŚ wydała w końcu decyzję środowiskową dla S-5. Wcześniej Andrzej Walkowiak z PJN wystąpił do NIK o sprawdzenie, czy ktoś nie sabotuje ważnej dla naszego województwa inwestycji.

„W ocenie NIK Minister Środowiska i Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska nie wykazywali w prowadzonym postępowaniu woli pozytywnego i szybkiego wydania rozstrzygnięcia w sprawie S-5” - napisano w kontrolnym protokole, a koszt dodatkowych opracowań, które w związku z wydłużającym się postępowaniem obciążyły budżet, NIK wyliczyła na 0,4 mln zł.

Ostatecznie o przyznaniu budżetowych funduszy na projekt odcinka trasy S-5 od Nowych Marz do Gniezna

przesądziły wybory.

- Północno-zachodnia część Kujawsko-Pomorskiego umrze gospodarczo, jeżeli S-5 nie powstanie, a rządzący nie będą już mogli liczyć na poparcie wyborców z naszego regionu - wieszczyli wszem i wobec lokalni politycy. Raczej związani z Bydgoszczą niż z Toruniem, który dostał już swoje okno na świat w postaci A-1. Czyni ona gród Kopernika ważnym węzłem komunikacyjnym - polskim i międzynarodowym, bo autostrada łączy gdańskie wybrzeże z Czechami i stanowi dogodny dojazd do autostrady A-2. To oznacza, że Toruń i południowo-zachodnia część naszego województwa będzie się rozwijać gospodarczo, a jego północno-zachodnia z Bydgoszczą na czele zacznie dołować.

- Tylko szybka budowa S-5 uchroni nas przed perspektywą stania się zapyziałą prowincją - mówią bydgoscy politycy wszystkich opcji. Spotkali się 21 listopada z prezydentem Bydgoszczy Rafałem Bruskim i samorządowcami z kilku gmin. - Rozwój miasta jest naszym wspólnym wyzwaniem. Chciałbym, żeby ministrowie musieli się od was opędzać - zaapelował Bruski do parlamentarzystów z regionu.

- Jesteśmy zdeterminowani, żeby jeszcze w tym roku ogłosić przetargi na dokumentację każdego z siedmiu odcinków S-5 i gdy tylko pojawią się

pieniądze,

natychmiast przystąpić do budowy - deklaruje dyrektor Marek Kowalczyk.

62-kilometrowy odcinek autostrady A-1 z Nowych Marz do Torunia kosztował 1,8 mld zł.

- Koszt 130-kilometrowej drogi ekspresowej S-5 z Nowych Marz do Gniezna nie powinien przekroczyć 3 mld zł - prognozują w GDDKiA. Część pieniędzy ma pochodzić z budżetu, część z unijnych dopłat. Najłatwiej powinna pójść budowa drogi z nowych Marz do Białych Błót, bo tam właścicielem znacznej części terenu są Lasy Państwowe. - Na zachód od bydgoskiej obwodnicy S-5 będzie trudniej, bo na jej trasie stoi 1300 nieruchomości. Wprawdzie mamy wysiedlającą specustawę, ale polska to nie dziki kraj i nikt nie będzie wyganiał ludzi za pomocą buldożerów - zapewniają w GDDKiA.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!