Gryzonie wychodzą spod ziemi i stołują się m.in. na naszym śmietniku. Co na to koty? Nic, bo ich nie ma. Pozbyliśmy się ich. Ze dwa lata temu były może cztery dzikusy.
Część trafiła do schroniska i do domów, w obu przypadkach z litości i z miłości, reszta trafiła pewnie pod koła. I tym sposobem Śródmieście zyskało miano miejskiego szczurarium.
Podoba mi się inicjatywa mieszkańców Błonia - pod blokami stoją tam budki dla kotów. Futrzaki mogą liczyć na miseczkę mleka od lokatorów, a w zamian toczą wojnę z gryzoniami.