Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po wejściu nowych przepisów: dwie Polski, także na drogach - komentuje Jarosław Reszka

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Taki widok może teraz przyprawić o zawał serca, nieprawdaż?
Taki widok może teraz przyprawić o zawał serca, nieprawdaż? Waldemar Wylegalski, archiwum
I jak, poprawiło się na drogach, odkąd zaczęły obowiązywać wyższe, w górnych obszarach rzeczywiście drakońskie mandaty za wykroczenia drogowe? Z moich obserwacji wynika, że i tak, i nie.

W pierwszych dniach stycznia zaobserwowałem, że sporo ludzi przejęło się zmianami i wieściami o mandatach po 2500 zł, które przyszło płacić kierowcom, głównie za ciężką nogę. Wielu z nas trzyma się teraz kurczowo limitu dozwolonej prędkości, podczas gdy jeszcze przed Nowym Rokiem przekraczanie limitu o kilkanaście kilometrów było czymś nagminnym. Pogodzeni z tym byli także policjanci z drogówki, którzy bardzo rzadko wyciągali lizak, gdy taki nadmiar ukazywał się na wyświetlaczu radaru.

Kierowcy bardziej się pilnują, choć przecież mandat wysokości 2500 zł nie jest wlepiany za gapiostwo. By na niego zasłużyć, prędkość trzeba przekroczyć o ponad 70 km na godzinę, a tego raczej nie da się zrobić mimochodem. Z kolei drobne przekroczenie limitu wcale nie kosztuje wiele drożej niż w ubiegłym roku, zaś punkty karne za poszczególne wykroczenia, które dotąd były większą zmorą niż mandaty, zaczną być liczone w nowy sposób dopiero od 17 września. Podejrzewam więc, że bardzo skrupulatne przestrzeganie ograniczeń prędkości to efekt świeżości, który minie - przynajmniej do 17 września.

Ale w ostatnich dniach zauważyłem też coś innego. To większe rozwarstwienie zachowań kierowców. Mamy więc teraz takich, którzy pilnują się, by nie przekroczyć prędkości nawet o kilometr, ale i takich, którzy jawnie, może nawet demonstracyjnie lekceważą sankcje z nowego taryfikatora. Jak na przykład kierowca forda kugi, który wymijał auta slalomem w pobliżu przejścia przez ulicę Kujawską tuż za rondem Inowrocławskim.

Jest to specyficzny punkt na planie Bydgoszczy, znaczony krwią 12-letniej uczennicy, która parę miesięcy temu zginęła w tym miejscu pod słupem sygnalizatora, złamanego przez jeden z samochodów, który brał udział w wypadku. Od tego czasu w miejscu śmierci dziewczynki leży góra pluszaków i palą się znicze. Ba, ostatnio w mediach głośno było o tym, że prokuratura przygotowała akt oskarżenia w stosunku do obu kierowców, którzy przyczynili się do śmierci dziecka, i obu grożą ośmioletnie wyroki. Nie wierzę, że ktoś, kto jeździ fordem z bydgoskimi rejestracjami, nigdy nie słyszał o tym wypadku i nie rozumie, dlaczego przy przejściu piętrzą się pluszaki i płonie żałobny ogień…

Nie przekonują mnie też opinie, że nowy taryfikator może pogrążyć w nieszczęściu skromnie zarabiających rodaków, podczas gdy bogacze nadal będą gwizdać na przepisy. Kierowcy forda kugi, jeśli prowadził własne auto, pewnie powodzi się nie najgorzej, ale… traf chciał, że tego samego dnia rano, zaledwie kilkaset metrów dalej, wyprzedził mnie ze sporym zapasem prędkości inny kierowca. Nie powiem, jakiej marki samochodem się poruszał, bo wóz był zbyt brudny, by to rozpoznać. W każdym razie był to jakiś mały i rozklekotany dostawczak. Na pewno nie auto, którym porusza się pan prezes dużej firmy. A mimo to kierowca nie przejmował się widmem czterocyfrowego mandatu.

Nie wierzę wreszcie, by drakońskie kary spowodowały, że z szos znikną kierowcy na podwójnym gazie. Ktoś, kto nie wylewa za kołnierz na kilka godzin przed umoszczeniem się za kółkiem, najczęściej nie jest osobą zdrową. A nieleczony alkoholik może się pilnować raz, drugi, trzeci, lecz w końcu rozum go opuści.

Czego natomiast sam najbardziej się boję? Bynajmniej nie znacznego przekroczenia prędkości, bo, jak już wspomniałem, tego nie da się zrobić przypadkowo. Najbardziej obawiam się zebr. Nieustąpienie tam pierwszeństwa wiąże się teraz z minimum 1500-złotową grzywną. Jednak mimo akcji doświetlania niebezpiecznych przejść, wciąż wiele jest takich, na których zwłaszcza zimą piechurzy wyskakują z mroku niczym duchy, nierzadko ze słuchawkami w uszach lub telefonem przy uchu. Owszem, rozmowa przez telefon na przejściu też jest wykroczeniem zagrożonym mandatem, lecz jego wysokość jest nieporównywalna z grzywną za nieustąpienie pierwszeństwa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera