Partia taka jak SLD, która ostatnimi laty dostaje wyborcze manto we wszystkich możliwych wyborach, powinna sobie szczególnie wziąć taką prawidłowość do serca. Tu jednak obowiązuje zupełnie inna logika.
Oto partia zesłała nam na głowę spadochroniarza i umieściła go na liście nie po to, by ten przepadł z kretesem. Lewica - według sondaży - może wziąć dwa mandaty. Trafią prawdopodobnie do lidera i drugiej na liście Anny Mackiewicz.
Jeśli lewica weźmie jeden mandat, wiceprezydent też nie musi się obawiać - w Bydgoszczy jest tak popularna, że ma spore szanse na pokonanie lidera. Co się wtedy stanie? Przestanie być wiceprezydentem miasta. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że straszną ochotę na wykazanie się na tym odcinku ma młody radny SLD. W tej układance Roman Jasiakiewicz, startujący z trzeciego miejsca i dystansujący wyżej położonych na liście konkurentów, burzy cały wyborczy układ. Bo przecież nie o wynik całej listy tutaj chodzi.