Uruchomienie poszerzonej strefy płatnego parkowania rozpoczęło się bałaganem w biurze przy Gdańskiej 47, gdzie tłum klientów obsługiwały zaledwie dwie kasjerki. To dopiero początek kłopotów.
<!** Image 3 align=none alt="Image 210608" sub="Chętnych do zakupu abonamentu było wielu. Szkoda, że zarząd dróg tego nie przewidział. Jedno biuro i dwie kasjerki na miasto takie jak Bydgoszcz?! Ciekawe, o czym jeszcze zapomniano...
Fot.: Tomasz Czachorowski">
- We wtorek wytrzymałem w kolejce godzinę. Przyszedłem w czwartek o ósmej rano i tylko to mnie uratowało. Ludzie się denerwowali, zresztą nie tylko z powodu kolejki, panie w kasie co rusz wynajdywały jakieś przeszkody - opowiada mieszkaniec ulicy Czartoryskiego i przy okazji zwraca uwagę na inny problem.
Placyki - towar gorący
Przy jego ulicy znajduje się placyk, na którym można było zostawiać auto za darmo. Jak będzie teraz? Takich miejsc w poszerzonej podstrefie B jest więcej - na końcu Chocimskiej, na Pomorskiej, przy ulicy Bocianowo itd. Prawie wszędzie w centrum miasta znajdują się jakieś zatoczki, placyki, podwórka, które nie leżą przy pasie drogowym. Na pewno dla kierowców parkujących w centrum będą poszukiwanym towarem.
- Jeśli chodzi o placyk na Czartoryskiego, jest to miejsce leżące poza pasem drogowym, a więc nieobjęte strefą płatnego parkowania. To samo dotyczy parkingu na końcu Chocimskiej - wyjaśnia Krzysztof Kosiedowski, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy.
- Wszystkie wątpliwości można wyjaśniać u nas - mówi Anna Koźlińska z Wydziału Płatnego Parkowania ZDMiKP i podaje numer telefonu: 52 582 27 40.
Mieszkańcy północnego odcinka ulicy Kościuszki mają inny problem. Wjazd na ich ulicę otwiera znak zakazu zatrzymywania się i postoju, a kilka metrów za nim rozpoczyna się strefa płatnego parkowania. - Jak mamy to rozumieć? W zarządzie dróg nikt mi nie umiał tego wyjaśnić. Tylko mnie odsyłano z wydziału do wydziału. Nie wiem, czy warto kupić abonament. A co będzie, jak przyjdzie strażnik i założy mi blokadę? - pyta oburzona bydgoszczanka.
Podobny kłopot mogą mieć ci, którzy zechcą zaparkować przy ulicy Bocianowo, która zaroiła się od znaków pionowych - jedne zachęcają do parkowania, drugie tego zakazują. Są też odcinki bez oznakowania. Można się zagubić w tym chaosie.
- Przy skwerku na rogu Bocianowo i Kościuszki można było jeszcze niedawno dostać mandat. Strażnicy miejscy często zakładała tu blokady na koła. Powoływali się przy tym na jakieś przepisy. A teraz co? Stoi parkomat i można parkować, ale trzeba płacić. To co, przepisy nagle się zmieniły? - pytają kierowcy z ulicy Bocianowo i mówią, że miejsc parkingowych jest zdecydowanie za mało.
<!** reklama>
Odpowiedź ZDMiKP: „Na ul. Bocianowo, podobnie jak na ul. Kościuszki, parkowanie pojazdów może odbywać się jedynie w miejscach do tego wyznaczonych”.
Ping-pong przepisami
- A co z tymi, którzy jeżdżą użyczonymi samochodami? - pyta Jerzy Kula ze Śródmieścia. Nie chciano mu sprzedać ulgowego abonamentu dla mieszkańca strefy, ponieważ auto nie jest na niego zarejestrowane.
Okazuje się jednak, że istnieje rozwiązanie, tyle że z haczykiem. Trzeba przedstawić umowę użyczenia pojazdu, ale potwierdzoną notarialnie, za co - oczywiście - trzeba dodatkowo zapłacić. Jeszcze inna kwestia to problem ludzi pracujących w firmach znajdujących się w strefie. Im nie przysługuje żadna ulga.
- Prezydent Bruski i radni o nas zapomnieli. My przypomnimy sobie o nich przed wyborami - odgrażają się bydgoszczanie, dojeżdżający do pracy w centrum miasta.
W strefie znalazło się zaledwie 1500 miejsc. Mieszkańcy są pewni, że to za mało. Kiedy parkowanie było darmowe, każdy radził sobie, jak mógł. Teraz, kiedy przyjdzie za to płacić, a nie będzie gdzie zaparkować, kupowanie abonamentu miesięcznego czy rocznego straci sens. Nikt nie będzie chciał płacić za coś, czego nie dostanie. To dopiero początek funkcjonowania nowej strefy, a wątpliwości już trudno zliczyć. Aż strach pomyśleć, co będzie dalej.