Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pikantne tajemnice kuchni Caritasu

Magorzata Oberlan
Brodnicki Caritas - jako kolejny po toruńskim - został ukarany przez Agencję Rynku Rolnego za przetwarzanie unijnych darów. To nie koniec kłopotów. Jego byli pracownicy alarmują, że z darów gotowano posiłki dla szkół i szpitali w ramach komercyjnego cateringu.

Brodnicki Caritas - jako kolejny po toruńskim - został ukarany przez Agencję Rynku Rolnego za przetwarzanie unijnych darów. To nie koniec kłopotów. Jego byli pracownicy alarmują, że z darów gotowano posiłki dla szkół i szpitali w ramach komercyjnego cateringu.

<!** Image 2 align=none alt="Image 156129" sub="- Agencja Rynku Rolnego bardzo szczegółowo sprawdzała, jak dysponujemy unijnymi darami. Wynik: żadnych nieprawidłowości - twierdzi ks. Grzegorz Bohdan. Tymczasem ARR odpowiada, że zakazała brodnickiemu Caritasowi przerabiać żywność w piekarni i nakazała oddać pieniądze wraz z odsetkami. / Zdjęcia: Jacek Smarz">- Rozwoziłem posiłki Caritasu, sprzedawane w ramach cateringu. Do wielu szkół, a także szpitali w Brodnicy i Nowym Mieście Lubawskim. Praca naszej ekipy transportowców polegała też na obowiązkowym obieraniu ziemniaków w kuchni. Dokładnie widzieliśmy, jak przygotowuje się jedzenie dla biednych i posiłki cateringowe. Do jednych i drugich wykorzystywano makarony, mleko, kasze i inne produkty z logo WE (Wspólnota Europejska) i napisem: „Dostarczone w ramach programu pomocy żywnościowej. Artykuł nie jest przeznaczony do sprzedaży” - relacjonuje pan Jan, były już pracownik Brodnickiego Centrum Caritas.

<!** reklama>Jego słowa potwierdzają inni byli pracownicy i matka, pani Jolanta. Dodają, że dary z programu „Pomoc Żywnościowa dla Najuboższej Ludności Unii Europejskiej” (od ang. skrótu PEAD) były w Caritasie formą waluty. - Makaronami, mąką, płatkami i serem rozliczano nam nadgodziny. Każdy produkt miał swój przelicznik na złotówki. Wyliczano, co się komu należy. Zazwyczaj raz w miesiącu podpisywaliśmy listę i zgłaszaliśmy się do magazynu po swoją kupkę jedzenia - dodaje pan Jan. - Z czasem stało się to przyczyną ciągłych konfliktów z brygadzistą. Wolelibyśmy pieniądze. Cukrem mieliśmy płacić rachunki za prąd i czynsz?

<!** Image 3 align=right alt="Image 156129" sub="Takimi darami, według pana Jana, rozliczano w Brodnicy nadgodziny pracowników Caritasu">Przed oczami ma szczegóły caritasowej kuchni. - Przepis na kompot, który później zawoziłem do szkół i szpitali? Paleta dżemów, wrzątek i trochę cukru. Wcześniej nie wiedziałem, że tak się robi deser - uśmiecha się pod nosem. - Chyba najczęściej wykorzystywane było mleko z logo WE. Robiło się z niego zupę mleczną, kaszę na mleku. To były na przykład szpitalne śniadania. Mogę to poświadczyć w sądzie.

Kucharz złodziej i inne kwiatki

Zgodnie z przepisami Caritas ma prawo wykorzystywać żywność PEAD do przygotowywania posiłków dla osób ubogich, czyli beneficjentów programu. A konkretnie dla młodzieży z bursy, bezdomnych z noclegowni i osób kierowanych przez ośrodek pomocy społecznej. W żadnym wypadku nie może jej wrzucać do kotła, w którym gotuje posiłki cateringowe. Czyli te, które sprzedaje wielu szkołom w powiecie brodnickim oraz szpitalom.

- I tego nie czynimy - zapewnia ksiądz Grzegorz Bohdan, dyrektor brodnickiego Caritasu. - Nigdy też nie rozliczaliśmy nadgodzin darami. Motywujemy pracowników nagrodami finansowymi.

Ksiądz podejrzewa, że zarzuty kierują albo osoby niezorientowane (widziały unijne dary w kuchni i skojarzyły je błędnie z cateringiem), albo złośliwe. A takich byłych pracowników, niestety, nie brakuje. Ot, kucharz, który kradł mięso. Owijał je w folię i chował w koszu na śmieci. Potem wynosił. Ksiądz dyrektor wypadków kradzieży wspomina więcej, podobnie jak przypadków pijących pracowników. Na próżno jednak szukać śladów po tych sensacjach na policji czy w świadectwach pracy. - Z przykrością trzeba stwierdzić, że wielokrotnie rozwiązywaliśmy umowy o pracę z osobami, które łamały przepisy kodeksu pracy. Nie czuję się jednak zobowiązany, aby kogokolwiek oskarżać. Rozwiązywaliśmy te umowy za porozumieniem stron. Nie chcieliśmy, by artykuł 52 (dyscyplinarka - red.) psuł człowiekowi przyszłość.

Doszło do tego, że w Caritasie zainwestowano w kamery monitorujące wnętrza. Postanowiono też skończyć z przyjmowaniem do pracy każdego, kto poprosi. Dziś ksiądz dyrektor jest o wiele ostrożniejszy. A jeśli chodzi o żywność z Brukseli, to najlepszym dowodem na czyste ręce Caritasu Brodnica jest kontrola Agencja Rynku Rolnego. - Sprawdzano nas na początku tego roku, i to bardzo szczegółowo. Wynik kontroli: żadnych nieprawidłowości - podkreśla ks. Bohdan. Najpierw ustnie, a potem autoryzując na piśmie swoje wypowiedzi.

<!** Image 4 align=left alt="Image 156129" sub="Posiłki z Brodnickiego Centrum Caritas choć tanie, nie wszystkim smakują">Tak się nie robi

Ksiądz zapewnia z takim przekonaniem, że trzykrotnie proszę biuro prasowe ARR w Warszawie o sprawdzenie przesłanej mi informacji. - Nie, nie ma tu pomyłki. Caritas Brodnica złamał przepisy tak samo jak wcześniej Caritas Diecezji Toruńskiej - odpowiada Katarzyna Szkaradek-Śliwińska.

Agencja jest bezpośrednim partnerem Brukseli w programie PEAD. Caritas Polska natomiast, obok innych instytucji, czymś w rodzaju podwykonawcy. Po tym jak wyszło na jaw, że toruński oddział kościelnej organizacji przerabiał mąkę, cukier i inne produkty w piekarni w Czarżu (na dodatek należącej do krewnego ks. dyrektora Daniela Adamowicza), ARR postanowiła uszczegółowić kontrole w całej diecezji. I słusznie.

- Okazało się, że w 2009 roku Caritas Brodnica przekazywał cukier, mąkę pszenną i masło do jednej z piekarni. Zabrania tego rozporządzenie Komisji Europejskiej. Produkty powinny trafiać do beneficjentów nieprzetworzone - zaznacza Szkaradek-Śliwińska. - Obciążyliśmy Caritas kwotą odpowiadającą wartości artykułów spożywczych przekazanych niezgodnie z przeznaczeniem do piekarni i odsetkami. Zobowiązaliśmy też organizację do zapobiegania podobnym nieprawidłowościom w przyszłości. Caritas zapłacił.

Szpital mówi: dziękujemy

Brodnickie Centrum Caritas sprzedaje swoje posiłki wielu podmiotom, w tym szkołom i szpitalom. Także z innych powiatów. - Trudno z nimi konkurować, bo proponują naprawdę niskie stawki - mówi brodniczanin prowadzący dużą restaurację.

Caritasowa kuchnia nie wszystkim jednak smakuje. Na cienką i zimną zupę skarżyli się choćby pacjenci szpitala w Iławie. - Posiłki są fatalnie przyrządzane, podawane zimne, nieświeże, z ogromnymi opóźnieniami (np. obiad o godz. 17). Pacjenci zostawiają wszystko na talerzach, rodziny dokarmiają chorych na własną rękę - donosił na łamach „Związkowca” Stanisław Bojan.

Szpital potwierdza. - Caritas Brodnica przygotowywał posiłki dla naszych pacjentów od kwietnia do 15 lipca tego roku. Rozwiązaliśmy z nim umowę. Chodziło o terminowość dostarczania posiłków, ich temperaturę, ilości, wartości dietetyczne i jakość zdrowotną. A także o warunki higieniczne, w jakich dowożono jedzenie - tłumaczy Żaneta Jończak, rzeczniczka lecznicy.

* * *

Ksiądz Bohdan zaczyna mieć dość. - Dzielenie unijnej żywności wiąże się z tyloma problemami i budzi tyle emocji, że zaczynam się zastanawiać nad rezygnacją z udziału w programie w 2011 roku. Po co narażać się na oskarżenia? Niech dary dzieli inna instytucja i niech jej pracownicy zmierzą się z zarzutami, że na nich zarabiają.

PS. Personalia pracowników Caritasu do wiadomości redakcji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!