Nagły wzrost liczby klientów to więc pewnie efekt ogromnego zainteresowania bydgoszczan informacjami w mediach, w tym społecznościowych, o tym, że Bigońscy wkrótce znikną z mapy miasta. W komentarzach można znaleźć głosy oburzenia na właścicieli kamienicy, którzy jej przyszłość widzą bez uciążliwego miejsca nocnego wypieku bułek i chleba.
Myślę, że internauci tak komentujący sytuację są niesprawiedliwi. Zapowiadany kres piekarni Bigońscy to nie efekt egoizmu złego kamienicznika. Moim zdaniem, padła ona ofiarą zmian, które spowodował czas. Mimo wysiłków, nie udało się ożywić ulicy Gdańskiej, zwłaszcza na odcinku za budynkami radia. Coraz mniej osób chce tam mieszkać, jeszcze mniej robi tam zakupy. A i - powiedzmy sobie szczerze - sama piekarnia Bigońscy niewiele uczyniła, by stać się obiektem handlowym z XXI wieku.
Jak ją ocalić? Dobry pomysł podsuwa jeden z czytelników „Expressu”, postulujący, by gotowe do pomocy miasto przejęło lokal i urządziło w nim muzeum piekarnictwa.
