Z jednej strony Kujawskiej mamy blokowisko Szwederowa, z drugiej - betonową dżunglę Wzgórza Wolności. Na planowanych w czasach PRL-u wąskich, wewnętrznych uliczkach pełno aut, z których tylko część udaje się postawić na wytyczonych miejscach. A tymczasem wspomniany wyżej parking na Kujawskiej zazwyczaj jest zajęty w maksimum 30 procentach.
Zachodzę w głowę, dlaczego klienci galerii i okoliczni mieszkańcy nie chcą na nim pozostawiać aut, choć na razie nic to nie kosztuje. Domyślam się, że od 100 do 300 metrów, które należałoby pokonać w drodze do parkingu, na przykład z ul. Konopnickiej czy Tucholskiej, to dla większości zbyt daleko. Tym bardziej jakieś 500 metrów, które dzieli ten parking od starówki. I tym bardziej nie wierzę, że ów parking zapełni się samochodami, gdy ruszy już bydgoska sieć parkingów P&R i za postój między jezdniami Kujawskiej przyjdzie zapłacić, by potem z biletem parkingowym przesiąść się na tramwaj do śródmieścia.
Parking na Kujawskiej pozostanie zatem pustawy. Trawniki przy blokach i przy kamienicach w centrum nadal będą rozjeżdżane, a chodniki zatarasowane autami.
