Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pan Łukasz chce być jak najdalej od więzienia. Nie chce wracać za kraty

Dorota Witt
Pan Łukasz wychował się w domu dziecka, a dorosłe życie zaczął za kratkami. Chce wziąć los w swoje ręce, ale potrzebuje pracy
Pan Łukasz wychował się w domu dziecka, a dorosłe życie zaczął za kratkami. Chce wziąć los w swoje ręce, ale potrzebuje pracy Tomasz Czachorowski
Wychował się w domu dziecka, trafił do więzienia na 5 lat, wyszedł z zimową kurtką i 57 złotymi, które sam zaoszczędził. Wyszedł, ale wrócić nie ma do kogo.

W dramatycznym liście do redakcji, który przyszedł na początku grudnia, pan Łukasz pisze: „Opuszczam zakład karny 24 grudnia, czyli w wigilię Bożego Narodzenia. Po wyjściu nie mam gdzie wrócić, jestem wychowankiem domu dziecka, nie mam żadnych oszczędności, które pomogłyby na starcie. W Wigilię pracy nie dostanę, zwłaszcza jako były więzień. Odmówiono mi zapomogi”.
[break]
Po naszym telefonie do Zakładu Karnego w Fordonie (otrzymaliśmy zgodę na widzenie z więźniem), pan Łukasz skontaktował się z nami poprzez przybranego dziadka, prosił, byśmy sprawę odpuścili, bo obiecano mu pomoc.
W Wigilię okazało się jednak, że żadnej pomocy nie dostanie, jedynie ciepłą kurtkę i czapkę. Dziadek zdeklarował pomoc tylko do końca roku. Dziś pan Łukasz został bez dachu nad głową, ciągle bez pracy. - Wysłałem już dziesiątki CV, odpowiadam chyba na wszystkie ogłoszenia, dotąd odezwała się jedna firma, o to, czy byłem karany jeszcze nie pytali - opowiada pan Łukasz. - W poniedziałek mają dać mi odpowiedź. Z wykształcenia jestem kucharzem, ale mogę robić wszystko. Muszę mieć za co wynająć jakiś pokoik.
Wychowanek domu dziecka nie ma nikogo, kto mógłby mu pomóc. Opuścił placówkę w 2003 roku. - Wtedy też nie miałem dokąd pójść, ale uczyłem się, pracowałem, wynajmowałem jakiś kąt - opowiada pan Łukasz. Nie umniejsza swojej winy, chociaż odpokutował ją za kratami. - Kiedy zabrakło pieniędzy na jedzenie i na wynajem pokoju, kradłem. No i trafiłem do więzienia, ale za nic nie chciałbym tam wrócić. Te pięć lat za kratkami to było zupełnie inne życie.
Nie mają za co żyć
„Często się zdarza, że skazani nie otrzymują pomocy z Funduszu Penitencjarnego, bo nie wiedzą o takiej możliwości. A gdy się dowiedzą, to Zakład Karny w Fordonie robi wszystko, aby nie pomagać osadzonym i w ten sposób tworzona jest grupa recydywistów - więźniów, którzy nie mają za co żyć po wyjściu z zakładu” - czytamy w liście.
Pan Łukasz poprosił dyrektora zakładu karnego o zapomogę. - Wystąpił i o pomoc rzeczową, i finansową. W dniu wyjścia z zakładu karnego dostał ciepłą kurtkę i czapkę - mówi ppor. Agnieszka Wollmann, rzeczniczka Zakładu Karnego w Fordonie. - Wniosek o zapomogę rozpatrzono negatywnie, bo przebywając w więzieniu pan Łukasz pracował odpłatnie, zgromadził w ten sposób 3894 zł, dodatkowo dysponował gotówką w kwocie 57 zł i 42 gr. Co prawda zarobione pieniądze przelewał z konta depozytowego na wskazane przez siebie rachunki bankowe, ale zadeklarował, że jest współwłaścicielem lub właścicielem tych kont. A osobom, które mają pieniądze, pomoc w momencie opuszczania więzienia nie przysługuje.
Bez oszczędności
- Te zarobione pieniądze szły na zapłatę wcześniejszych grzywien i na alimenty. Kupowałem też na bieżąco środki czystości, których w więzieniu bardzo brakowało. Wychodząc nie miałem już żadnych oszczędności - tłumaczy pan Łukasz.
Nie ma kontaktu ze swoim synem ani jego matką, ale chciałby płacić na dziecko. - Staram się, żeby dług w Funduszu Alimentacyjnym rozłożono mi na raty, ale dostałem warunek: mam zapłacić 300 zł, by pokazać, że zależy mi na terminowych spłatach. Dziś tych pieniędzy nie mam, przeznaczyłbym na to zapomogę, którą mogłem dostać. Boję się, że za chwilę znów mogę trafić za kratki, tym razem przez ten dług - mówi.
Były więzień ma pretensję do funkcjonariuszy o złe traktowanie, podobno był szykanowany, wyzywany, a jego pytania, choćby o to, czy ma wyjść z więzienia w swoich starych, letnich butach (rzecznika więzienia podkreśla, że mowa o butach sportowych: ani zniszczonych, ani starych), miały być traktowane jako namolne i roszczeniowe.
- Składał skargę na zachowanie funkcjonariuszy, która okazała się bezzasadna
- wyjaśnia ppor. Agnieszka Wollmann.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!