Innymi słowy, nie podejrzewam, że nowy właściciel z Mazowsza w dziurze opodal mostu Bernardyńskiego będzie chciał przez lata mrozić tak poważny kapitał. Radzyminianie wydają się zresztą biznesmenami pełnymi optymizmu, mimo trudnych czasów.
- To ciekawy projekt, przemyślany ekonomicznie. Wiemy, że pojawiły się pewne trudności, ale będziemy walczyć, by tę inwestycję zrealizować – powiedział naszemu reporterowi zaraz po licytacji gruntu, na którym stanąć miał Nordic Astrum, Leszek Potentas, prezes zarządu radzymińskiego Projektu B-29.
Dopowiem, że wcześniej reportera, który rozmawiał z prezesem Potentasem, poprosiłem, by spytał również o to, czy jego spółka gotowa jest zrzucić się na umocnienie skarpy na Babiej Wsi, tuż obok przyszłego wieżowca – skarpy, na której biegną tory nieczynnej linii tramwajowej z ronda Bernardyńskiego do ronda Toruńskiego.
Odpowiadając na to pytanie, szef Projektu B-29 pokazał mniej optymizmu, a więcej ostrożności i dyplomacji. Nasz reporter tak opisuje ten fragment rozmowy z prezesem z Radzymina:
„Leszek Potentas zaznacza, że jako spółka zainteresowana kupnem gruntu po Nordicu nie prowadzili jeszcze z miastem rozmów na temat partycypowania w naprawie torowiska.
- Przez najbliższe tygodnie będziemy kompletować dokumenty, badać i szukać rozwiązań, jak dalej realizować inwestycję. Przez cztery lata technika trochę posunęła się naprzód, więc postaramy się znaleźć rozwiązania nowoczesne – dodaje”.
Mówiąc szczerze, usłyszałem odpowiedź, jakiej się spodziewałem. Spółka Projekt B-29 za 13,5 miliona przejęła grunty po bankrutującym Nordic Development, ale zapewne nie jego zobowiązania, wynikające m.in. ze szkód budowlanych, jakie powstały na początkowym etapie budowy wieżowca Nordic Astrum. Odpowiedź prezesa Potentasa daje jednak nadzieję, że jego firma włączy w prace nad naprawą skarpy. Być może warto więc zachęcić prezesa do tego, by jego słowa stały się ciałem...

Pozostałe
Piszę o tym dlatego, że kilka dni przed licytacją dziury w ziemi na Babiej Wsi przytaczaliśmy wypowiedź rzecznika bydgoskiego Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej. Potwierdzał, że zgromadzony materiał dowodowy, w tym analizy geologiczne, dowodzą, że do osuwiska na skarpie przyczyniły się prace przy budowie Nordic Astrum. Informował następnie, że celem miasta jest teraz „alternatywne posadowienie torowiska tramwajowego”. Ma to polegać, w uproszczeniu, na wbiciu pali w skarpę, wylaniu nad nimi betonowej płyty i dopiero na niej ułożeniu nowych torów. Rzecznik obiecuje wreszcie, że jeśli rozmowy o pieniądzach z wykonawcą zakończą się sukcesem, to wymienione wyżej prace rozpoczną się w drugim kwartale 2021 roku.
Już mamy drugi kwartał 2021 roku. W czerwcu miną trzy lata od dnia, w którym z powodu osuwiska tramwaje przestały kursować przez Babią Wieś. Może jednak warto poczekać jeszcze trochę i wykorzystać ten czas na mocniejsze zachęcenie Projektu B-29 do zaangażowania się w prace na skarpie? Z bankruta Nordic Development niewiele się już wyciśnie. Projekt B-29 dopiero zaczyna biznesowy flirt z Bydgoszczą, więc powinno mu zależeć na dobrym wrażeniu.
Jakby się ten flirt nie rozwijał, sporo jeszcze wody w Brdzie upłynie, zanim w pełni zaczniemy korzystać z dobrodziejstw przebudowanych ulic Bernardyńskiej, Kujawskiej i Toruńskiej, a także tkwiącego u ich zbiegu ronda Bernardyńskiego. Palowanie skarpy, potem betonowanie i układanie nowych torów tramwajowych najpewniej poprzedzi budowę wieżowca w miejscu, w którym miał stanąć Nordic Astrum.
Oj, będzie się tam jeszcze działo! A jak się będzie działo, to czy korki z tych wszystkich ulic szybko znikną? Oj, nie znikną!