Wewnątrz niemal pusto, jasno (jakiś wirus szaleje, czy co?) w oddali kręcili się, niczym zombi, pojedynczy pracownicy.
PRZECZYTAJ:Galeria Glinki zmienia oblicze i przymierza się do nowej szaty. Bydgoszczanie to kupią?
Wypisz, wymaluj, plan thrillera. Na tzw. sali też pusto, zwały mięsa w lodówkach - kupić, nie kupić? No i „Glinki” doczekały się „wylotu”, bo tyle znaczy słowo „outlet”. Ale wielki biznes próżni nie znosi. Będą modne ubrania. Żal mi miasta, bo sformatowane na podstawie tak świetnej siły nabywczej (gdzie ja mam te pieniądze?), stało się wielkim marketem.

Wideo