Sąd podtrzymał w mocy wyrok Sądu Rejonowego w najważniejszych punktach. Sędzia Piotr Szadkowski zdjął jednak ze sprawcy orzeczony wcześniej obowiązek naprawienia szkody. Bartosz D. nie musi oddawać 25 tysięcy złotych za leczenie psa Fundacji dla Szczeniąt Judyta. Szkody nie było, bo pieniądze pochodziły z publicznej zbiórki - stwierdził sędzia.
1 rok i 6 miesięcy więzienia to prawomocny już wyrok dla oprawcy psa Fijo Bartosza D. z Chełmży. Ogłosił go w czwartek (23.01) po rozprawie apelacyjnej Sąd Okręgowy w Toruniu.
W pierwszej instancji Bartosz D. uznany został winnym znęcania się nad swoim szczeniakiem ze szczególnym okrucieństwem. Pobił i skopał psa Fijo tak, że do końca życia będzie już kaleką. 27 marca 2019 roku Sąd Rejonowy w Toruniu wydał wobec niego następujący wyrok: rok i 6 miesięcy bezwzględnego więzienia, przepadek psa, zakaz posiadania zwierząt przez 10 lat, 3 tys. zł nawiązki oraz nakaz zapłaty 25 tys. zł za leczenie zwierzęcia Fundacji dla Szczeniąt Judyta.
Rozprawa apelacyjna. Nie zabrakło emocji
Od tego wyroku odwołały się wszystkie strony procesu. Dodajmy, że Bartosz D. miał szczęście, bo sądzony był jeszcze według starej Ustawy o ochronie praw zwierząt. Po trzech miesiącach od jego czynu zaczęła już obowiązywać nowelizacja, wprowadzająca maksymalną karę na poziomie 5 lat więzienia. W czwartek w Sądzie Okręgowym w Toruniu (23.01) odbyła się rozprawa apelacyjna. Nowych wniosków dowodowych nie złożono. Wygłoszone mowy końcowe pełne były jednak emocji.
O co wnosiły strony procesu? Adwokat Katarzyna Topczewska, reprezentująca dwie fundacje zajmujące się zwierzętami (Dla Szczeniąt Judyta oraz Mondokane) twardo żądała dla Bartosza D. maksymalnej kary 3 lat więzienia oraz tego, by oprócz 25 tys. zł zapłacił jeszcze fundacji za podróż psa Fijo na rehabilitacje do Portugalii. - Oskarżony skrzywdził członka rodziny, swojego psa - domownika. Nie mam wątpliwości, że to szczenię bardzo go kochało. Tym bardziej należy podkreślić, że było to szczególnie okrutne - mówiła adwokat Topczewska.
Adwokat domaga się zwrotu pieniędzy wydanych na leczenie psa
Prawniczka przypomniała też, że po pobiciu psa Bartosz D. uciekł i ukrywał się. Natomiast przez cały czas trwania procesu przed Sądem Rejonowym w Toruniu zachowywał się skandalicznie. Nie wyraził ani słowa skruchy i szydził z cierpienia psa. Był już wcześniej karany za inne przestępstwa, a zatem nie szanuje norm prawnych i społecznych. Teraz zasługuje na jak najsurowsza karę. Jeśli natomiast chodzi o pieniądze, to absolutnie nie powinien być zwalniany ze zwrócenia Fundacji dla Szczeniąt Judyta owych 25 tys. zł. Owszem, psa Fijo leczono z pieniędzy podarowanych w ramach publicznej zbiórki przez tysiące ludzi z całego kraju. Darczyńcy jednak sami oczekują, by oprawca Fijo oddał pieniądze i by leczyć za nie inne szczenięta znajdujące się pod skrzydłami fundacji (jest ich ok. 200). Te wszystkie argumenty podniosła adwokat Katarzyna Topczewska.
Oskarżyciel publiczny, czyli Prokuratura Rejonowa Toruń Wschód, również w mowie końcowej żądała 3 lat więzienia dla Bartosza D. Prokurator Joanna Becińska karę 1,5 roku więzienia określiła jako rażąco niską. Podkreślała też, że o całej sprawie nie można mówić, jak czynią to niektórzy, bagatelizując ją: "A, to tylko piesek", "Nic się nie stało, bo przecież przeżył". - Nie, sprawca działał ze szczególnym okrucieństwem i dlatego zasługuje na surową karę - mówiła prokurator.
