Osiedle Leśne dziękuje posłowi Brejzie

Panie pośle. Myślę, że nie nadużywam przypisując sobie prawo do występowania w imieniu całego osiedla. Ten problem dotyczy przecież nas wszystkich, nie tylko kierowców, ale również pasażerów, użytkowników miejskiej komunikacji i pieszych. Wszystkim nam – mieszkańcom Osiedla Leśnego – samochody nauki jazdy wychodzą bokiem, śnią się po nocach, są naszym wielkim zbiorowym koszmarem.
Przyjeżdżają do Bydgoszczy, a ściślej mówiąc – do WORD-u ulokowanego na naszym osiedlu codziennie, nie wykluczając sobót, a ostatnio nawet niedziel. Od świtu po zmrok, latem i jesienią, zimą i wiosną, która ostatnio też jest zimą. Przyszli mistrzowie kierownicy mają jeszcze problem z ruszeniem, ustawieniem się na odpowiednim pasie, zaparkowaniem do zatoczki. I my te problemy rozumiemy, bo też przecież kiedyś je mieliśmy. Jednak codzienne obcowanie z szarpiącymi na światłach nissanami micra, z paniami wpatrującymi się martwym wzrokiem w zdenerwowanego instruktora kiedy auto zgasło i za żadne skarby świata nie może odpalić – niech Pan wybaczy – to już za dużo na nasze skołatane nerwy. Nie unosimy już moralnego ciężaru odpowiedzialności  za siebie samych, kiedy wlecze się przed nami samochód z naklejką „egzamin”. Chce nam się trąbić, krzyczeć, tupać, albo chociaż zrównać się na sekundkę z nieszczęśnikiem i mu  pogrozić. A nie można, bo w środku waży się czyjś życiowy los. Wyobraża pan sobie życie w dzisiejszym świecie bez prawa jazdy? Znajdzie taki robotę? Pozostaje nam więc tylko dusić wszystko w sobie i modlić się o pokorę. A problem zduszony powraca – w domu, w pracy, na podwórku. Jesteśmy więc przez te „elki” bardziej zestresowani, krótko mówiąc  - nie do życia.
I tak by było już na zawsze, ale na szczęście na horyzoncie pojawił się  Pan ze swoim genialnym poselskim projektem, dzięki któremu egzaminy na prawo jazdy mogą być organizowane w miastach takich jak Inowrocław. Co to oznacza dla Bydgoszczy, a ściślej – dla Osiedla Leśnego? Ulgę. Wielką ulgę, która będzie odczuwalna już w wakacje. Oto jak ludzie wyjedziemy rano do sklepów, jak ludzie przejdziemy przez przejście dla pieszych, jak ludzie zaparkujemy w wąskiej uliczce do zatoczki. Dzielni kandydaci z Mogilna, Żnina, z tych wszystkich Strzeln i Kruszwic będę w tym czasie szlifować swoje umiejętności na ulicach Inowrocławia. Tam wybieram się z rzadka, więc moja wdzięczność dla pana jest tym większa.
Pokazał pan, drogi pośle, parlamentarną klasę i korzystając z okazji wyrażam swój podziw. Jest pan młodym człowiekiem, ale niezwykle skutecznym i znalazł się pan na odpowiednim miejscu, czego nie można powiedzieć o większości bydgoskich parlamentarzystów. Potrafił pan przekonać do przegłosowania swojego projektu posłów wszystkich klubów (tylko jeden głos sprzeciwu) i to w polskiej polityce, skłóconej i podzielonej, jest sukcesem bez precedensu. Tym bardziej godnym zauważenia, że dotyczy przecież sprawy lokalnej.
Uczcie się więc bydgoscy sejmowi wyjadacze od młodego Brejzy. Sami głównie spędzacie czas na biciu piany, medialnych połajankach i partyjnych gierkach. My jako bydgoszczanie nie mamy z was jakiegoś wielkiego pożytku, o walce o kultową już S5 nie wspomnę przez przyzwoitość. I jest jakaś sprawiedliwość na tym świecie, bo Krzysztof Brejza śpi spokojnie, mandat na kolejną kadencję ma jak w banku. Nasi posłowie będą natomiast niebawem spać ze strachem, bo przecież kiedy nie dostaną się do Sejmu, skończą się apanaże, samoloty i inne loty, a może zacząć się bolesne spadanie w dół. Warto się więc wziąć do roboty, rozejrzeć się dokoła, czy czasem nie można znaleźć jakiegoś prozaicznego problemu do rozwiązania, by ludziom żyło się lepiej. Również tym, którzy  nie są kolegami  i nie mają w kieszeni partyjnych legitymacji. Weźcie przykład z Brejzy. Będziecie spać spokojniej.