https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Oprawcy bez skrupułów?

Hanna Walenczykowska
Do aktów przemocy wobec zwierząt dochodzi nie tylko latem. Ludzie znęcają się nad nimi przez cały rok - w wakacje, niestety, częściej niż w pozostałych porach roku.

Do aktów przemocy wobec zwierząt dochodzi nie tylko latem. Ludzie znęcają się nad nimi przez cały rok - w wakacje, niestety, częściej niż w pozostałych porach roku.

<!** Image 2 align=none alt="Image 176871" sub="Lekarz weterynarii Lucyna Kuziel-Zawalich często zagląda do najmłodszych mieszkańców bydgoskiego schroniska - gromadki kilkutygodniowych szczeniąt Fot. Tymon Markowski">

Ta niezwykle drastyczna historia zdarzyła się zimą. Bydgoski Klub Przyjaciół Zwierząt „Animals” uratował wtedy roczną suczkę.

- Jej właścicielka chciała wyjechać na kilkutygodniowe, zimowe wakacje - opowiada Irena Łęgowska, prezes klubu. - Wpadła więc na pomysł pozbycia się psa. Namówiła znajomego alkoholika do tego, by go zabił. Poszli na spacer. Suczka ufnie szła przy nodze swojej pani.

W parku powiesili ją za obrożę. Mężczyzna bił suczkę znalezionym konarem drzewa. Po kilkunastu minutach oboje doszli do wniosku, że pies nie żyje. Zostawili więc suczkę pod drzewem. Ktoś, na szczęście, zawiadomił policję. Funkcjonariusze zauważyli, że mimo odniesionych ran i przenikającego zimna suczka żyje, ale...

- Straciła wzrok - mówi Irena Łęgowska. - Znaleźliśmy dla niej dom. Mieszka dziś w Fordonie, wraca do zdrowia, zaczyna widzieć. Kilka dni temu pogoniła kota.

Sprawcy zostali skazani przez sąd. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny. Z nie mniejszym okrucieństwem „animalsi” spotykali się też teraz, latem.

- Ludzie przywiązują psy drutem kolczastym do drzew, porzucają na rogatkach. Niedawno na Osowej Górze błąkał się dwuletni cocker spaniel - opowiada Irena Łęgowska. - Coraz częściej wyrzucają koty. Pewna kobieta pozbyła się w ten sposób młodego kocura. Nie poradził sobie, został pogryziony i poszarpany przez inne koty...

„Animalsi” odnotowali też taką sytuację - zatrzymuje się mercedes, z tyłu siedzą kilkuletnie dzieci. Mężczyzna wyrzuca z limuzyny karton. Wewnątrz są ślepe jeszcze kocięta...

<!** reklama>

Część porzucanych zwierząt (część z nich, jak pokazują statystyki, były prezentami na Boże Narodzenie) ma szczęście - trafia do bydgoskiego schroniska. W boksach wraca do sił. Niektóre psy szczekają, inne siedzą bez ruchu. Większość nadal ufnie podchodzi do każdego zbliżającego się człowieka. Choć nigdy nie zapomną o bólu, potrafią wybaczyć. Wystarczy spojrzeć w ich oczy - ciągle wierne. Także tych zwierząt, które perfidnie wykorzystano. One pochodzą z hodowli.

„Zużyte” do adopcji

- Jest rottweillerka, są labradorki i retriverki. Suki te nie mogą już rodzić, więc właścicielom nie są już potrzebne - wyjaśnia lek. wet. Lucyna Kuziel-Zawalich, zastępca dyrektora schroniska.

Jedna z hodowczyń, która miała 9-letnią sukę rasy chow-chow, postanowiła ją oddać do adopcji. „Niech idzie gdzieś na dywany, niech ma coś z tego życia” - powiedziała pracownikom schroniska, zostawiając sukę w kojcu.

Dzieci specjalnej troski

Nie tylko dorosłe zwierzęta są porzucane. W schronisku mieszkają „dzieci specjalnej troski”.

Cztery tygodnie temu przewieziono szczeniaki, które zostały porzucone przez matkę. Były karmione mlekiem i pokarmem stałym w puszkach. Jest też mała księżniczka.

- Została znaleziona w gminie Biała Błota. Miała trzy tygodnie. To było maleństwo, które musiało leżeć na termoforze i poduszce elektrycznej. Była bardzo wyziębiona - wspomina Lucyna Kuziel-Zawalich. - Przez pierwsze dni karmiliśmy ją mlekiem z butelki.

W schronisku od lat panuje przekonanie, że porzucanie zwierząt to nie jest tylko kwestią wakacyjnych urlopów.

Okrutni nie tylko latem

- Tak dzieje się ciągle, ludzie próbują pozbyć się zwierząt w różny sposób - przyznaje wicedyrektor schroniska. - Pewien pies miał zostać zabity siekierą. Na szczęście, właścicielowi się nie udało. Uratowaliśmy go, miał wstrząśnienie mózgu i przeciętą skórę na głowie.

Innym razem przywieziono kota, którego ludzie podpalili. Najpierw oblali go łatwo palnym płynem, a potem podpalili...

Dziś w schronisku mieszka 70 kotów i ponad 300 psów - na szczęście nie wszystkie dotknęło ludzkie okrucieństwo.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

B
BSNT
Mam suczkę:) Nim do mnie przyszła przeżyła ciężkie życie u poprzedniego właściciela...:( NIe może miec potomstwa,bo była tak katowana i ma uszkodzoną miednicę. Jak dostałem ją,to bała się jeśc,inaczej miałem wrażenie,że nie ptrafi jeśc. Musiałem jej karmę podawac łyżeczką. Dostałem ją jak miała ok.1,5 roku,teraz ma 2,5 i dopiero doszła do siebie. Poprzedni właściciel nie poniósł żadnej odpowiedzialności,bo podobno mała szkodliwośc czynu! Ale gdyby ktoś się nad nim znęcał,to zaraz bby dociekał praw itd. Powinni zwiększyc kary dla takich "BANDYTÓW"!
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski