<!** Image 3 align=none alt="Image 209597" sub="Do bydgoskiego schroniska trafiają zwierzęta zabiedzone, najczęściej porzucone przez właścicieli Fot.: Dariusz Bloch ">
Za okrucieństwo wobec zwierząt można iść na dwa lata do więzienia. Niestety, niewielu ludzi za bestialstwo staje przed sądem.
<!** reklama>
Przedstawicielki organizacji społecznych, które od lat pomagają bezdomnym i wolno żyjącym zwierzętom, mówią o okrucieństwie i bezsensownych mordach.
- W ogrodzie działkowym Drzewce w gminie Białe Błota znaleziono zwłoki trzech kotów - alarmuje Irena Janowska, prezes Animals Towarzystwa Pomocy Zwierzętom. - Wyniki sekcji wskazały jednoznacznie, że zostały zakatowane uderzeniami twardym ciężkim przedmiotem. Miały połamane żebra, pęknięte płuca i wątroby, porozrywane mięśnie, skrzepy krwi...
W tym ogrodzie nie był to, niestety, ani pierwszy, ani ostatni tego typu przypadek.
- Znalazłam cztery martwe kocięcia - mówi Janina Zakrocka z Animalsów. - Niedawno dwa zabite kotki wrzucono mi przez płot na działkę. Boję się, ale dokarmiam koty. Wychowywałam się w biednej rodzinie, w której wszyscy nauczyliśmy się szacunku do zwierząt i zawsze znajdowaliśmy coś, czym można byłoby je nakarmić.
Z podobnymi przypadkami spotykają się także członkowie drugiej organizacji - Bydgoskiego Klubu Przyjaciół Zwierząt „Animals”.
- Na terenie ogrodu działkowego na Kapuściskach ktoś najpierw otruł, a potem poukładał w rządku osiem kociąt - mówi Irena Łęgowska-Bujalska, prezes klubu. - Ostatnio na ulicy Rysiej ktoś najpierw postrzelił kota (miał strzaskany bark), a potem dużego ptaka z rodziny krukowatych. W czasie prac remontowych na terenie szpitala na Kapuściskach znaleźliśmy kotkę, której łopatą odcięto pół biodra. Musieliśmy ją uśpić, bo strasznie cierpiała.
W okolicy Grunwaldzkiej pewna kobieta dokarmiała koty. Kilka miesięcy temu zaczęły znikać. Pewnego dnia o stałej porze karmienia jeden z kotów wrócił - miał poderżnięte gardło. Niestety, nie udało się go uratować.
Okaleczanie, mordowanie oraz złe traktowanie zwierząt jest przestępstwem - tak stanowi ustawa o ochronie zwierząt. Grozi za to kara grzywny lub pozbawienia wolności do dwóch lat (za szczególne okrucieństwo). Niestety, nadal rzadko udaje się ustalić sprawców.
- Reagujemy na każde takie wezwanie - zapewnia nadkom. Maciej Daszkiewicz z Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
To jednak nie satysfakcjonuje bydgoskich obrońców zwierząt.
- Funkcjonariusze powinni częściej odwiedzać ogrody działkowe i pytać o przejawy okrucieństwa - słyszymy. - Samo spisywanie naszych zeznań niczego nie zmieni.
W straży miejskiej dowiedzieliśmy się, że bydgoszczanie najczęściej skarżą się na biegające luzem psy.
- W minionym roku do schroniska odwieźliśmy 795 zwierząt - mówi Arkadiusz Bereszyński, rzecznik strażników.
Do schroniska dla zwierząt trafiają zwykle zwierzęta, które są wygłodzone.
- Od kilku lat nie spotkałam się z drastycznymi przypadkami - twierdzi lekarz weterynarii Lucyna Kuziel-Zawalich, zastępczyni dyrektora bydgoskiego schroniska dla zwierząt. - Wiem jednak, że do Zakładu Higieny Weterynaryjnej przywożone są koty, które zostały podtrute.