Bo jeśli faktycznie chodziło o podsłuchanie ich autorskich pomysłów na ożywienie tego osiedla, a potem ich bezczelne przejęcie, to był to pomysł dość karkołomny.
PRZECZYTAJ:Zawrzało wśród społeczników w Starym Fordonie
No i powstaje pytanie: do czego jeszcze w takim razie podobno niezbyt już za sobą przepadające ugrupowania mogą się posunąć? Do podglądania notatek przez lornetkę?
Do porwania działacza dla okupu? Jest to tak nieprawdopodobne, że aż idiotycznie śmieszne. Byle tylko na tych awanturach nie ucierpiał stary Fordon.