Do sitka PiK-a prezydent Bruski wydyszał żal do Marka Żydowicza, że ten dwie promocyjnie najbardziej smakowite imprezy (oczywiście poza dwiema galami, których atrakcyjność przy absencji aktorskich celebrytów jest wątpliwa) odbyły się nie w Bydgoszczy, lecz Toruniu.
PRZECZYTAJ:[CAMERIMAGE] Złote Żaby rozdane. 23. edycja festiwalu przeszła do historii
Prezydent miał na myśli wernisaże wystaw fotograficznych Briana Adamsa i Sandra Millera w toruńskich placówkach. „To tak, jakby prezes firmy produkującej proszek A - tłumaczył Bruski na antenie - zapłacił za reklamę i za te pieniądze powstałby spot reklamujący także proszek B, sprzedawany przez inną firmę”. Żydowicz bronił się przed tym zarzutem, tłumacząc, że w Bydgoszczy nie ma sali wystawienniczej, która oferowałaby warunki godne tak prestiżowych wystaw.
Nie rozstrzygając, czy np. bydgoskie BWA nie udźwignęłoby fotograficznego talentu Adamsa, pytam: Co panowie Żydowicz i Bruski uzgadniali przed festiwalem, skoro miejsce wystaw było dla prezydenta zaskoczeniem?
